Każdego dnia w Strefie Gazy ludzie umierają z głodu. To klęska wywołana sztucznie. Politycznymi decyzjami można tę sytuację zmienić. Jednak Izrael nie zamierza cofać się ze swojego stanowiska i działa pod ochroną swoich silnych zagranicznych partnerów. Stosuje wobec Palestyńczyków strategię, której konwencje to zbrodnie wojenne i ludobójstwo. O tym, jak mieszkańcy Strefy Gazy są głodzeni na oczach całego świata, rozmawialiśmy m.in. z Markiem Matusiakiem z Ośrodka Studiów Wschodnich i Małgorzatą Olasińską-Chart z Polskiej Misji Medycznej.

Miasto Gaza i jego okolice doświadczają klęski głodu - potwierdził wspierany przez Organizację Narodów Zjednoczonych organ ekspertów ds. bezpieczeństwa żywnościowego.

Zintegrowana Klasyfikacja Faz Bezpieczeństwa Żywnościowego (IPC), która jest wykorzystywana przez rządy i organy międzynarodowe do określania poziomów głodu na całym świecie, podniosła swoją klasyfikację do fazy 5 - najwyższej i najbardziej dotkliwej.

W raporcie stwierdzono, że ponad pół miliona osób w Strefie Gazy stoi w obliczu "katastrofalnych" warunków charakteryzujących się "głodem, nędzą i śmiercią".

Ten głód jest sztucznie wytworzony przez stronę izraelską w wyniku zablokowania dostaw pomocy humanitarnej do Strefy Gazy. I to, że istnieje głód, zostało stwierdzone jednoznacznie przez organizacje międzynarodowe. Ludzie po prostu umierają z głodu, zwłaszcza właśnie w północnej części Strefy Gazy. Mamy tu do czynienia z powtarzającymi się izraelskimi zbrodniami wojennymi, które w opinii bardzo wielu obserwatorów tej sytuacji i także w mojej opinii wypełniają znamiona ludobójstwa - ocenia Marek Matusiak z Ośrodka Studiów Wschodnich.

Izrael odrzucił raport ONZ jako "sfabrykowany na zamówienie, aby pasował do fałszywej kampanii Hamasu" i dodał, że "w Gazie nie ma głodu".

Głód jest zbrodnią wojenną

Jednak szczątkowe informacje dostarczane przez lokalnych dziennikarzy, świadectwa m.in. lekarzy, którzy niosą pomoc w Strefie pokazują, że stroną która kłamie jest Izrael i faktom nie da się już zaprzeczać.

To m.in. arabscy lekarze, którzy wyjeżdżają do Gazy m.in. dzięki wsparciu Polskiej Misji Medycznej.

Głód jest zbrodnią wojenną. Doprowadzenie do wyniszczenia populacji, grupy etnicznej, grupy religijnej, narodowościowej za pomocą głodu jest zbrodnią wojenną w świetle międzynarodowego prawa humanitarnego konfliktów zbrojnych. Gdy mówimy głód, to nie znaczy, że ludzie nie dojadają, bądź mają mniejsze porcje. Po prostu nie jedzą kilka dni i umierają z głodu. Codziennie w Gazie umierają dzieci i osoby starsze po prostu z głodu. Polska Misja Medyczna ma lekarzy w tej chwili w szpitalu Al-Aksa w Dajr al-Balah w centralnej Gazie i codziennie do tego szpitala są przynoszone dzieci w stanie agonalnym z powodu skrajnego, ostrego niedożywienia - mówi Małgorzata Olasińska-Chart z PMM.

Dodaje, że każdy problem medyczny, który próbują rozwiązać miejscowi lekarze jest o wiele trudniejszy, gdy wszyscy pacjenci są skrajnie niedożywieni.

Nasi lekarze mówią, że pacjenci, którzy są odwodnieni, niedożywieni, zagłodzeni i bardzo podatni na infekcje, a ich rany, także te pooperacyjne, goją się kilkakrotnie dłużej. I niestety często jest tak, że kiedy przynoszone jest do szpitala dziecko w stanie skrajnego niedożywienia, to lekarz, aby uratować życie tego dziecka, na przykład musi mu obciąć rękę lub nogę. To są największe traumy tych lekarzy. Oni jadąc jako wolontariusze do Strefy Gazy, nie spodziewali się zobaczyć tego, co de facto staje się udziałem ich profesjonalnego życia, czyli po prostu śmierci wokoło i bezradności wobec tej śmierci. Chociaż z medycznego punktu widzenia większość tych ofiar mogłaby zostać uratowana.

Operacje to także niezwykle trudne momenty. Większość z nich odbywa się w Strefie Gazy bez znieczulenia, nawet amputacje u dzieci, bo brakuje wszystkiego, także leków i opatrunków.

Jak działa izraelska machina głodu?

Do Strefy Gazy nie są wpuszczane organizacje pomocowe, które chciałyby dostarczać jedzenie. Sytuacja mieszkańców znacznie pogorszyła się od maja tego roku.

W którymś momencie, na początku tego roku strona izraelska zaczęła argumentować, że model dostarczania pomocy humanitarnej do Gazy, który istniał od początku obecnej fazy tego konfliktu, jest wadliwy. Dlaczego? Dlatego, że strona izraelska utrzymywała, że pomoc jest przejmowana przez Hamas, sprzedawana potem przez Hamas na wolnym rynku i w związku z tym de facto zasila Hamas finansowo i umacnia kontrolę Hamasu nad strefą Gazy. To był punkt widzenia strony izraelskiej - mówi Marek Matusiak z OSW.

To zostało dosyć mocno zdementowane przez organizacje międzynarodowe, pomocowe, które tam działają, na przykład przez Światowy Program Żywnościowy, który jest agencją Organizacji Narodów Zjednoczonych. Na czele tego światowego programu żywnościowego stoi pani ambasador Cindy McCain, amerykańska dyplomatka, która w jednym z wywiadów otwarcie powiedziała, że to po prostu nie jest prawda. Wersja, że pomoc humanitarna jest w jakiś rzekomo masowy sposób przejmowana przez Hamas, to narracja zwyczajnie nieprawdziwa. Nie jest to zgodne z prawdą - wyjaśnia Matusiak.

Wtedy powstał pomysł stworzenia Gaza Humanitarian Foundation, która zmonopolizowała dostarczanie żywności do Strefy. W ten sposób jeden kraj występuje w roli atakującego i niosącego pomoc.

Gaza Humanitarian Foundation jest to fundacja powołana do życia przez Izrael, wspierana przez Stany Zjednoczone, której pierwszym dyrektorem był Amerykanin Jake Wood. On zrezygnował z tej funkcji zanim jeszcze ta fundacja rozpoczęła pomoc w Gazie. Zorientował się po wytycznych, które otrzymał od Izraela i Stanów Zjednoczonych, że nie jest w stanie dopełnić warunków pomocy humanitarnej, czyli zachowania humanitaryzmu, niezależności, niezawisłości i neutralności w dystrybucji pomocy humanitarnej, w tym wypadku żywności - przypomina Małgorzata Olasińska-Chart.

Każdego dnia przez agencje informacyjne przechodzą doniesienia o ludziach, którzy giną przy punktach wydawania żywności. To nie są sytuacje incydentalne. To tak stworzony system by nie dało się uzyskać pomocy w bezpiecznych warunkach.

Od momentu, kiedy ta Gaza Humanitarian Foundation zaczęła działać w Gazie, czyli od końca maja i kiedy zostały otworzone cztery punkty dystrybucji żywności, regularnie, codziennie, co drugi dzień, co kilka dni dochodzi do takich sytuacji, kiedy po prostu albo armia izraelska, albo prywatne firmy wojskowe, które zostały wynajęte, głównie amerykańskie, otwierają ogień do tłumu Palestyńczyków. Ginie dziesięć, piętnaście, dwadzieścia, trzydzieści, czasami czterdzieści albo pięćdziesiąt osób - informuje Marek Matusiak.

To co robi GHF to nie tylko nie jest sprawnie zorganizowana pomoc, to kolejne narzędzie wyniszczania ludności cywilnej - podkreśla przedstawicielka PMM.

Sposób, w jaki prowadzi dystrybucję żywności na południu strefy Gazy, jest absolutnie sprzeczny z zasadami nie tylko pomocy humanitarnej, ale uczciwej, rzetelnej i bezpiecznej dystrybucji żywności. Nie są zrobione listy, nie są podane informacje, kiedy będzie dystrybucja żywności. Nie ma kontroli nad tłumem, który na tę żywność czeka. Informacje podawane przez Izrael, kiedy rozpocznie się wydawanie żywności, są przekazywane Palestyńczykom na kilkanaście minut przed otwarciem tej dystrybucji. Co oznacza, że Palestyńczycy koczują i nocują w odległości około kilkuset metrów od punktów dystrybucji, bo te punkty są chronione przez armię izraelską i do nich podejść bliżej się nie da, o ile nie ma dystrybucji. Na znak, że za kilkanaście minut będzie dystrybucja tysiące ludzi biegną w stronę tych punktów wydawania jedzenia, co powoduje tratowanie się ze skutkiem śmiertelnym. Bardzo dużo osób po prostu ginie stratowanych. Ten tłum też jest celem ataku żołnierzy Izraela, którzy strzelają do niego nie tylko kulami gumowymi i gazem łzawiącym, ale też ostrą amunicją.

Ponadto punkty pomocowe są zlokalizowane głównie w południowej części enklawy i to nie jest przypadek. Izraelowi zależy na wypchnięciu ludności cywilnej z północnych regionów.

Moje zdanie jest takie, że celem działań izraelskich jest doprowadzenie do sytuacji, w której Gaza będzie po prostu niezdatna do życia poprzez działania wojenne, w których giną masowo, giną cywile, poprzez bardzo systematyczne niszczenie infrastruktury cywilnej, budynków mieszkalnych, szpitali, dróg, budynków użyteczności publicznej, pól uprawnych, gajów, szklarni, instalacji do odsalania wody morskiej. Właściwie wszystkiego, co jest niezbędne w Gazie do życia - mówi Marek Matusiak.

Widzimy bardzo konsekwentnie, że Izrael stosuje taki model. Na obszarach, na które armia izraelska wkracza, wszystko starte jest z powierzchni ziemi. Widzieliśmy to w mieście Rafah na samym południu Strefy Gazy. Widzimy to także w północnej części Strefy Gazy. Początki tego widzimy już także w samym mieście Gaza, na obszarze, którego obecnie armia izraelska bardzo intensywnie operuje. Sztuczne wytworzenie głodu także jest elementem w moim przekonaniu tego działania. Można domniemywać, ja tak uważam, że celem ostatecznym jest doprowadzenie do wypchnięcia ludzi z Gazy. Najpierw do wypchnięcia ich z północy na południe, a potem do wypchnięcia ich z Gazy w ogóle - ocenia ekspert z OSW.

83 proc. ofiar tej wojny to palestyńscy cywile - w tym większość to dzieci

W sierpniu tego roku media ujawniły dane z tajnej bazy izraelskiego wojska: 83 proc. ofiar tej wojny to palestyńscy cywile. Liczba ofiar mieści się między 63,6 tys. a 86,8 tys. 

Choć Izrael utrzymuje, że walczy z terrorystami i Hamasem, dane liczbowe pokazują co innego.

Byłam na Zachodnim Brzegu dwa tygodnie temu i połączyłam się z palestyńską matką z Gazy przez WhatsAppa. Poprosiłam ją o włączenie kamery, jeżeli jest to możliwe. Ona włączyła tę kamerę i powiedziała mi, że mieszka po prostu na kawałku betonu. Nie ma żadnego materaca, koca, maty, gdzie mogłaby położyć pięcioro dzieci, to nastolatki i dzieci kilkuletnie. Nie ma w ogóle żywności. Wczoraj była tak słaba, że gdybym zadzwoniła dzień wcześnie, to nie byłaby w stanie mówić z głodu i z osłabienia. Pokazała mi przez telefon to, co ją otacza. Było to po prostu morze ruin. Gaza wygląda, tak jak Warszawa w 1944 po całkowitej destrukcji przez nazistów. I to właśnie zrobiło państwo Izrael Gazie. Dokładnie tak samo wygląda to miasto, jak wyglądała Warszawa. My widzimy i świat to widzi. I to jest już podnoszone wielokrotnie, że działania Izraela w Gazie przypominają działania nazistów niemieckich wobec Żydów w czasie II wojny światowej. Getta, które tworzy Izrael na Zachodnim Brzegu i też w Gazie, przypominają getta nazistów stworzone dla Żydów na terenie Polski. Tych analogii jest po prostu bardzo dużo - opowiada swoje doświadczenia Małgorzata Olasińska-Chart.

Nie jesteśmy w stanie jako społeczność międzynarodowa, nie tylko organizacje pozarządowe, takie jak Polska Misja Medyczna, zaakceptować tej polityki eksterminacji Palestyńczyków w Gazie, którą prowadzi Izrael - mówi Olasińska-Chart.

Samochód, w którym przebywało dziecko, ostrzelano ponad 360 razy

Na jednych największe wrażenie robią ogromne liczby obrazujące rozmiar tragedii w Strefie Gazy. Na innych indywidualne historie. Jak opowieść o sześcioletniej dziewczynce Hind Rajab.

29 stycznia 2024 r. dyspozytorzy Palestyńskiego Czerwonego Półksiężyca odebrali telefon od sześcioletniej Palestynki Hind. Dziewczynka wraz z ciocią, wujkiem i kuzynami usiłowała uciec przed nadciągającymi siłami izraelskimi. Jednak samochód, którym jechali, znalazł się pod ostrzałem. Krewni zginęli na miejscu, a Hind została uwięziona w aucie między ich ciałami. Przerażona dziewczynka błagała pracowników Palestyńskiego Czerwonego Półksiężyca o pomoc. Dyspozytorzy przez kilka godzin na zmianę rozmawiali z Hind, jednocześnie starając się, by karetka jak najszybciej wyruszyła w trasę. Niestety, ratownicy nie dotarli do dziewczynki. Zginęli kilka metrów od samochodu, w którym utknęła. Na miejscu odnaleziono również martwą Hind. Policzono, że samochód, w którym przebywało dziecko ostrzelano ponad 360 razy. Izraelscy żołnierze atakując to miejsce, mieli świadomość, że nie jest ono żadnym militarnym obiektem.

Reżyserka Kaouther Ben Hania nakręciła o tym film pt: "The Voice of Hind Rajab". Obraz został nagrodzony Srebrnym Lwem na Festiwalu Filmowym w Wenecji.

Wojna w Strefie Gazy to tysiące takich dzieci, których historii świat nigdy nie pozna. Giną od ostrzałów, chorób i głodu.

W Gazie nie ma żywności, można ją dostać albo w punktach dystrybucji, albo kupić na rynku. Czasami jest to odsprzedawana żywność, którą ktoś zdobędzie z Gaza Humanitarian Foundation. Czasami są to jeszcze jakieś zapasy i średnio posiłek, który nie jest posiłkiem wykwintnym - fasola, placek pszenny - kosztuje 1500 złotych. Kilo mąki, z której można zrobić pszenne placki, kosztuje 700 złotych. Kilo cukru kosztuje 800 złotych. To są ceny żywności w Gazie. Stąd w Gazie jest głód, bo po prostu ta żywność nie jest wwożona i kończą się zapasy tego, co ktoś miał. A jeżeli ktoś potrzebuje na przykład kupić leki - również po cenach kosmicznych - to sprzedaje kilo cukru - mówi Małgorzata Olasińska- Chart.

Chciałabym, żeby Polacy uświadomili sobie, jak trudna jest sytuacja w Gazie, bo dla nas, którzy jesteśmy bezpieczni w większości mamy stałe dochody, mamy pensje, mamy pracę. Płacenie po 700 złotych za kilo mąki jest po prostu niewyobrażalne. A dla ludzi, którzy  nie mają nic, są po prostu w jednych klapkach i jednym T-shircie, to jest wyrok śmierci - dodaje.

Klucz do rozwiązania problemu jest w rękach polityków największych państw na świecie. Sytuacji w Gazie nie rozstrzygnie jednostkowe działanie poszczególnych organizacji.

Polska Misja Medyczna rozmawia z polskim Ministerstwem Spraw Zagranicznych o wyrażeniu zgody na ewakuację osób pochodzenia polskiego z Gazy do kraju. Na razie nie otrzymali odpowiedzi pozytywnej. Finansują jordańskich lekarzy, którzy pełnią dyżury w szpitalu w Dajr al-Balah. Mają w planach przeprowadzenie projektu dotyczącego dystrybucji jedzenia i wody w porozumieniu z UNICEF, Światową Organizacją Zdrowia,  władzami Izraela oraz fundacją, którą założył król Jordanii. To oczywiście kropla w morzu potrzeb tamtejszej ludności, ale i te działania ratują czyjeś życie.

Mimo poczucia bezsilności nie można nie naciskać na władze, by zatrzymały humanitarny dramat w Gazie, uważa Marek Matusiak z OSW.

Myślę, że rzeczą absolutnie najgorszą byłoby to, gdybyśmy w poczuciu własnej bezsilności przestali o tym mówić i przestali o tym informować. Oddzielną sprawą jest to, czy z samego mówienia o tym, co w Gazie się dzieje, cokolwiek wynika.  Izrael wciąż jeszcze cieszy się bardzo mocnym poparciem przede wszystkim Stanów Zjednoczonych, które roztaczają nad tym państwem swego rodzaju parasol. Sankcjonują i dyscyplinują te osoby, te organizacje czy te państwa, które chciałyby wobec Izraela wyciągnąć jakieś konsekwencje.

Wesprzeć działania Polskiej Misji Medycznej w Strefie Gazy można poprzez: 

- cykliczne wpłaty na działania PMM lub na https://pmm.org.pl/wplacam/   

- darowiznę na numer konta Polskiej Misji Medycznej: 40 1030 1508 0000 0008 2378 3004



Opracowanie: