"Na jednej szali ważymy wiarygodność Polski w UE, na drugiej lęki Polaków; rząd musi być odpowiedzialny i przygotowany do decyzji" - mówiła w Sejmie premier Ewa Kopacz i apelowała o solidarność ws. uchodźców. "Jeśli ich nie chcecie, to powiedzcie to swoim wyborcom" - mówiła do opozycji. Z kolei Jarosław Kaczyński w odpowiedzi stwierdził, że rząd nie ma prawa, "pod zewnętrznym naciskiem", bez zgody społeczeństwa, podejmować decyzji, które mogą mieć negatywny wpływ m.in. na życie publiczne, sferę wolności i na bezpieczeństwo.

"Na jednej szali ważymy wiarygodność Polski w UE, na drugiej lęki Polaków; rząd musi być odpowiedzialny i przygotowany do decyzji" - mówiła w Sejmie premier Ewa Kopacz i apelowała o solidarność ws. uchodźców. "Jeśli ich nie chcecie, to powiedzcie to swoim wyborcom" - mówiła do opozycji. Z kolei Jarosław Kaczyński w odpowiedzi stwierdził, że rząd nie ma prawa, "pod zewnętrznym naciskiem", bez zgody społeczeństwa, podejmować decyzji, które mogą mieć negatywny wpływ m.in. na życie publiczne, sferę wolności i na bezpieczeństwo.
Ewa Kopacz /Bartłomiej Zborowski /PAP

Zobacz zapis relacji na żywo!

Premier Kopacz oraz szefowie MSZ i MSW przedstawili podczas jednodniowego posiedzenia Sejmu informację na temat kryzysu migracyjnego w Europie i jego reperkusji dla Polski. Sejmową debatę zdominował spór pomiędzy przedstawicielami rządu i opozycją w sprawie polityki państwa wobec tego kryzysu.

Polska dotychczas zaproponowała przyjęcie 2 tys. uchodźców; premier Kopacz mówiła jednak ostatnio, że możliwości Polski są większe. Komisja Europejska wyliczyła, że do Polski miałoby trafić ok. 12 tysięcy osób.

Premier wskazywała, że odwrócenie się plecami do tych, którzy potrzebują pomocy w "rodzinie europejskiej powoduje, że moralnie i mentalnie my się z tej wspólnoty wypisujemy". Dzisiaj nie jesteśmy w Niemczech, gdzie jest 800 tysięcy uchodźców, we Włoszech, Grecji, na Węgrzech, gdzie przebywają setki tysięcy emigrantów. Dziś jesteśmy w Polsce, gdzie nie tak dawno przyjęliśmy 200 chrześcijan z Syrii. Dzisiaj mamy ich tylko 120. 80 już wyjechało - mówiła. Zwróciła też uwagę, że w Polsce jest "najniższy odsetek społeczności imigracyjnej", który wynosi 0,3 proc.

Pytała posłów: "czy dzisiaj stać nas na gest solidarności w stosunku do tych, którzy rzeczywiście uciekają ze swojego kraju, bo boją się utracić swoje zdrowie lub życie?".

Jak oceniła: "na jednej szali ważymy wiarygodność Polski w UE a na drugiej realne lęki Polaków". Podkreśliła, że trzeba łączyć odpowiedzialność i zdrowy rozsądek, a także trzeba pamiętać o solidarności, "z którą spotykał się naród polski, kiedy potrzebował, od swoich partnerów w UE".


Kopacz skrytykowała tych polityków, którzy nie chcą przyjmować uchodźców. Nie straszcie Polaków, nie opowiadajcie, że nagle któregoś pięknego dnia, jeszcze przed wyborami, zaleje nas masa uchodźców, którzy tutaj będą zabierać pracę czy ewentualnie będą niebezpieczni; (...) macie odwagę powiedzieć, że nie chcecie ich przyjmować, to powiedzcie to swoim wyborcom. Inni, którzy będą chcieli przyjmować wszystkich bez ograniczeń, niech też to powiedzą - mówiła premier.

Skrytykowała też tych polityków, którzy chcą przyjmować wszystkich, bez weryfikacji. Powtórzyła, że Polska opowiada się za "bardzo solidnym oddzieleniem imigrantów ekonomicznych od uchodźców" oraz za uszczelnieniem granic.

"Polskę stać na ambitną politykę"

Wystąpienie Kopacz uzupełnili ministrowie. Szef MSZ Grzegorz Schetyna mówił, że "Polskę stać na ambitną politykę ws. uchodźców; stanąć z boku obecnego kryzysu jest zdecydowanie poniżej naszych ambicji". Wskazał, że w ubiegłym roku Syryjczycy złożyli w krajach UE 138 tysięcy wniosków o azyl, od stycznia do sierpnia tego roku ponad 428 tysięcy. Według Schetyny trzeba założyć, że ta liczba będzie się zwiększać z dnia na dzień.

Dlatego - jak dodał - rozdzielanie uchodźców między kraje UE jest niewystarczające, kluczowe jest powstrzymanie kolejnych fal uchodźczych, uszczelnienie zewnętrznych granic UE, a także współpraca z sąsiadami spoza Unii - krajami Bałkanów Zachodnich i Turcją. Zdaniem Schetyny okazją do omówienia problemu uchodźców będzie też Zgromadzenie Ogólne Narodów Zjednoczonych, planowane na koniec września w Nowym Jorku.

Wiceminister Spraw Zagranicznych Rafał Trzaskowski wskazał, że ważne jest, by ustalić, jak wyglądać mają centra weryfikacyjne uchodźców i kto weźmie za nie odpowiedzialność. Mamy już sporo odpowiedzi na te pytania, ale nie na wszystkie i dlatego musimy negocjować - podkreślił. Zaznaczył, że trudno obecnie przesądzać, jaki będzie ich finał i jakie Polska będzie mogła wziąć na siebie obciążenia.

Szefowa MSW Teresa Piotrowska mówiła, że rząd będzie dążyć do przyjmowania cudzoziemców etapami, w grupach kilkusetosobowych. Zaznaczyła, że Polska otrzyma 10 tys. euro na każdą przesiedloną osobę i 6 tys. na relokowaną. Jak dodała, "konieczność uruchomienia dodatkowych ośrodków wystąpiłaby w przypadku przyjęcia jednorazowego grupy większej niż dwa tysiące osób".

Sytuacja na granicach Polski jest stabilna i nie odnotowujemy tam niepokojących zjawisk. Ruch graniczny utrzymuje się na poziomie zbliżonym do analogicznego okresu 2014 roku, wzrósł tylko o 4 procent - zapewniła. Poinformowała też, że realizowane "intensywne działania", które mają na celu "bezpośrednią ochronę granic".

Po przemówieniach przedstawicieli rządu głos zabrali przedstawiciele poszczególnych klubów. O przeciwstawienie się atmosferze lęku w kwestii imigrantów i mówienie "wspólnym głosem" przez polskich polityków zaapelował szef klubu PO Rafał Grupiński.

Kaczyński: Chcecie, żebyśmy przestali być gospodarzami we własnym kraju?

Politykę rządu skrytykował prezes PiS Jarosław Kaczyński. Oświadczył, że rząd nie ma prawa, "pod zewnętrznym naciskiem", bez zgody społeczeństwa, podejmować decyzji, które mogą mieć negatywny wpływ m.in. na życie publiczne, sferę wolności i na bezpieczeństwo.

Ważne jest pytanie: czy rząd ma prawo - pod obcym, zewnętrznym naciskiem, bez wyrażonej zgody narodu - podejmować decyzje, które z wysokim stopniem prawdopodobieństwa mogą mieć negatywny wpływ na nasze życie, naszą codzienność, nasze życie publiczne, przestrzeń publiczną, na naszą realną sferę wolności, wreszcie na nasze bezpieczeństwo - powiedział prezes PiS.

Jak oświadczył, PiS uważa, że rząd nie ma prawa do podejmowania takich decyzji. Co więcej uważa, że podejmowanie tego rodzaju decyzji bez wyraźnej zgody społeczeństwa, a takiej zgody nie ma, jest łamaniem konstytucji, łamaniem zasady suwerenności narodu, a także praw obywatelskich. Dlatego nie ma tutaj naszej zgody - kontynuował prezes PiS.

Kaczyński powiedział, że nie chodzi o przyjęcie tej czy innej liczby cudzoziemców, tylko o to, że - według niego - istnieje poważne niebezpieczeństwo, że zostanie uruchomiony proces: najpierw liczba cudzoziemców gwałtownie się zwiększy, następnie nie będą oni przestrzegać naszego prawa i naszych obyczajów, a później albo i równolegle - będą narzucać, w agresywny sposób, w przestrzeni publicznej swoje wymogi w różnych dziedzinach życia.

Szef PiS przywoływał kraje, w których jest znaczna liczba imigrantów. Mówił, że we Włoszech są "pozajmowane kościoły, traktowane niekiedy jako toalety", we Francji i w Wielkiej Brytanii "nieustanna awantura, też wprowadzany szariat", w Szwecji z kolei obawy przed wywieszaniem flagi kraju na budynkach szkół, bo jest na niej krzyż. Czy chcecie państwo, żeby to pojawiło się także w Polsce, żebyśmy przestali być gospodarzami we własnym kraju? (...) Otóż ja chcę jasno powiedzieć - Polacy tego nie chcą i nie chce tego PiS - powiedział.

Jego zdaniem uchodźcom powinno się pomóc "metodą bezpieczną - finansową". Jak mówił do utrzymania obozów uchodźców potrzebne jest 2,8 mld dolarów. Weźmy na siebie tę część zobowiązania, którą powinniśmy wziąć ze względu na poziom naszego udziału w PKB Unii Europejskiej, nie jest on wysoki i nie będzie to suma olbrzymia, choć będzie znacząca. I to będzie rzeczywista solidarność i droga do rozwiązania tego problemu - przekonywał szef PiS.

Zobacz również:

W reakcji na te słowa, zwracając się do szefa PiS, Kopacz powiedziała, że chce zapytać "czołowych obrońców życia i pierwszego katolika, jaką cenę za życie wyznaczył". Dzisiaj mówi: "zapłaćmy", więc ja pytam PiS, jaką cenę ma ludzkie życie"- mówiła. Szefowa rządu oceniła, że "PiS pokazało prawdziwą twarz: partii antyeuropejskiej, ksenofobicznej, wiecznie dążącej do kłótni i szukania wrogów". To jest pierwsza zapowiedź, tak to jest pierwsza zapowiedź wyprowadzenia Polski z UE i to Polacy powinni wiedzieć - zaznaczyła.

Kaczyński, odnosząc się do tych słów, powiedział, że nie chce odpowiadać na - jak się wyraził - "insynuacje dotyczące wyprowadzania Polski z Unii Europejskiej". To są zarzuty całkowicie oderwane od rzeczywistości - stwierdził szef PiS.

W sejmowej debacie politycy SLD wskazywali, że polska polityka zagraniczna powinna być bardziej aktywna w zapobieganiu kryzysowi migracyjnemu u jego źródeł. Ich zdaniem brakuje planu strategicznego dot. wyeliminowania zagrożenia terrorystycznego i walki z Państwem Islamskim.

Przemawiający w imieniu PSL John Godson przypomniał, że Polska zawsze była znana z tego, iż stanowiła schronienie dla prześladowanych. Przez strach tę opinię jest łatwo zniszczyć - zaznaczył.

Z kolei zdaniem szefa klubu Zjednoczonej Prawicy Jarosława Gowina przy przyjmowaniu uchodźców powinna obowiązywać "bliskość kulturowa". Trzonem polityki imigracyjnej powinna być polityka repatriacyjna, czyli powinniśmy zacząć od stworzenia Polakom, rozsianym szczególnie za naszą wschodnią granicą, warunków by wrócili do Polski - mówił.

Posłowie niezrzeszeni Zbigniew Girzyński i Marzena Wróbel złożyli wnioski o odrzucenie informacji rządu. Wnioski mają być głosowane na kolejnym posiedzeniu Sejmu, zaplanowanym na przyszły tydzień.

(abs)