Prezydent Barack Obama zdecydował, by nie publikować zdjęć martwego Osamy bin Ladena - informują amerykańskie media. Jego decyzję krytykuje część opozycji. Wcześniej podawano, że dojdzie do publikacji, by pokazać światu, że zabito poszukiwanego od 10 lat szefa Al-Kaidy.

Obama poinformował o swojej decyzji w wywiadzie dla telewizji CBS. Prezydent zgodził się z argumentami, że opublikowanie drastycznych zdjęć może podsycić nastroje gniewu i odwetu wśród ekstremistów muzułmańskich.

Na zdjęciach - jak poinformowali politycy z Kongresu, którym je pokazano - widać głowę bin Ladena z otwartą raną po kuli i m.in. fragmenty mózgu terrorysty. Jedno oko pozostaje otwarte, w miejscu drugiego jest tylko dziura od kuli.

Dyrektor CIA Leon Panetta mówił wczoraj, że zdjęcia "zostaną w końcu pokazane" opinii. CIA kierowała akcją w Pakistanie.

Przeciwko udostępnieniu fotografii mediom wystąpili jednak: sekretarz stanu Hillary Clinton i szef Pentagonu Robert Gates. Argumentowali oni, że niemal wszyscy na świecie wierzą, że bin Laden nie żyje. Wątpliwości mają tylko najbardziej zagorzali sympatycy szefa Al-Kaidy, których nawet zdjęcia jego zwłok mogą nie przekonać.

Przeciwko publikacji zdjęć wystąpił także republikański przewodniczący Komisji ds. Wywiadu Izby Reprezentantów Mike Rogers.

Ryzyko dla wojsk amerykańskich za granicą przewyższa tutaj ewentualne korzyści. Zwolennicy teorii spiskowych na świecie będą po prostu mówić, że zdjęcia są sfabrykowane - powiedział kongresman.

Niektórzy konserwatywni komentatorzy wykorzystują jednak decyzję Obamy do jego krytyki. Powołują się na zasadę przejrzystości działania rządu i krytykują "nadmierne" - ich zdaniem - liczenie się administracji z wrażliwością muzułmanów.