"Obawiam się o swoje zdrowie, kwestie związane z bezpieczeństwem" - mówi w rozmowie z reporterem RMF FM Tomasz Szmydt, mąż internetowej hejterki Emi, jeden z głównych antybohaterów afery hejterskiej.

Został on dziś odsunięty od orzekania w Wojewódzkim Sądzie Administracyjnym do czasu wyjaśnienia sprawy, cofnięto również jego delegację do Krajowej Rady Sądownictwa.

Hejterka Emilia jest też prywatnie żoną Tomasza Szmydta. Sędzia utrzymuje, że nie brał udziału w akcji hejtowania sędziów wbrew temu, co mówiła jego żona. Nie otrzymywał żadnej dyspozycji w tej sprawie i sam czuje się ofiarą.

Po tym co się w tej chwili dzieje, wiem co mnie może spotkać, jak ja wyjdę na ulice - mówi w rozmowie z Patrykiem Michalskim.

Przełożeni sędziego uznali jednak, że na razie, przez miesiąc Szmydt nie będzie orzekać, bo sędzia musi być nieskazitelny, a afera hejterska wymaga wyjaśnienia.

To jest decyzja prezesa sądu. Zgadzam się z nią, czy nie...Mam swoje odczucia na ten temat - stwierdził Szmydt.

Według informacji Onetu, na komunikatorze WhatsApp miała powstać zamknięta grupa o nazwie "Kasta", która wymieniała się pomysłami na oczernianie niektórych sędziów. Według mediów mieli do niej należeć m.in. dwaj zastępcy głównego rzecznika dyscyplinarnego sędziów - Przemysław Radzik i Michał Lasota, sędzia Konrad Wytrykowski z Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego, członkowie KRS - Dariusz Drajewicz, Maciej Nawacki i Jarosław Dudzicz, a także Tomasz Szmydt z biura prawnego Rady oraz były prezes Sądu Okręgowego w Katowicach i obecnie sędzia NSA Rafał Stasikowski.

Kontakty z Emilią miał też utrzymywać delegowany do MS sędzia Jakub Iwaniec (w zeszłym tygodniu jego delegacja została odwołana) oraz sędzia Arkadiusz Cichocki, który w poniedziałek został odwołany z delegacji do Sądu Apelacyjnego w Katowicach.

Opracowanie: