W nocy polskiego czasu Andrzej Bargiel zamierza zaatakować szczyt Chan Tengri (7010 m n.p.m.) w górach Tienszan, na granicy Kirgistanu, Kazachstanu i Chin. Po dotarciu dziś do bazy na lodowcu Inylczek Południowy, zakopiańczyk błyskawicznie zmienił wcześniejsze plany. Na szybki atak pozwala krótkie okno pogodowe. "To spontaniczna decyzja" - mówi w specjalnej relacji dla RMF FM.

Parę godzin temu dolecieliśmy do bazy pod Chan Tengri. Dzisiaj jest piękna pogoda i zapadła taka spontaniczna decyzja, by spróbować jutro bardzo wcześnie rano wejść na Chan Tengri - mówi zakopiańczyk. Pogoda ma być do południa, więc budzę się o godz. 1:30 (godz. 21:30 polskiego czasu - przyp. red.) i gdzieś około godz. 3 (godz. 23 polskiego czasu - przyp. red.) spróbuję wystartować. Jeżeli nie będzie sypać i to okno będzie działać, to mam nadzieję, że uda się wejść na szczyt i wrócić około południa (godz. 8 polskiego czasu - przyp. red.) do bazy - relacjonuje.

28-latek razem z zespołem ma za sobą kilkudniową podróż z bazy Moskwina pod Pikiem Korżeniewskiej (7105 m n.p.m.) i Pikiem Komunizma (7495 m n.p.m.) w Tadżykistanie. Po zdobyciu tych szczytów, przejechał przez Jirgital, Duszanbe, Osz i wczoraj dotarł do Biszeku, stolicy Kirgistanu. Dziś ekipie udało się pokonać ostatni etap, czyli przejazd i przelot do bazy na lodowcu Inylczek Południowy. Stamtąd Bargiel zamierza zaatakować najpierw Chan Tengri, a później Pik Pobiedy (7439 m n.p.m.), czyli dwa najwyższe szczyty Tienszanu.

To ostatnie dwa 7-tysięczniki byłego Związku Radzieckiego, które pozostały mu do skompletowania prestiżowej Śnieżnej Pantery. Swoją wyprawę zaczął od wejścia 16 lipca na Pik Lenina (7134 m n.p.m.).

Celem Bargiela jest zdobycie Śnieżnej Pantery w rekordowym czasie. Zamierza pobić wyczyn Denisa Urubko z 1999 roku, któremu udało się to zrobić w 42 dni. Z Piku Pobiedy i Chan Tengri chce także dokonać pierwszych w historii pełnych zjazdów na nartach.