Premier Donald Tusk oświadczył przed komisją hazardową, że miał prawo odwołać Mariusza Kamińskiego ze stanowiska szefa Centralnego Biura Antykorupcyjnego. Dodał, że ta decyzja - spowodowana postawieniem Kamińskiemu zarzutów przez prokuraturę - była jego zdaniem zgodna z prawem i z ustawą o CBA. Przesłuchanie szefa rządu zakończyło się po ponad 13 godzinach.

Tusk powiedział wprost, że nie był źródłem przecieku o działaniach CBA w sprawie nieprawidłowości przy pracach nad zmianami w tzw. ustawie hazardowej. Zaprzeczył w ten sposób temu, co powiedział przed komisją Mariusz Kamiński. Zdaniem byłego szefa CBA to właśnie Tusk lub sekretarz Kolegium ds. Służb Specjalnych Jacek Cichocki mogli powiedzieć w sierpniu ubiegłegp roku ówczesnemu ministrowi sportu Mirosławowi Drzewieckiemu o działaniach Centralnego Biura Antykorupcyjnego. Drzewiecki miał przekazać informację swojemu współpracownikowi Marcinowi Rosołowi, a ten - córce Ryszarda Sobiesiaka, Magdalenie.

Donald Tusk przyznał wcześniej, że otrzymał od Mariusza Kamińskiego informację o przecieku w CBA, nie uznał jej jednak za szczególnie istotną. Premier dodał, iż jego zdaniem z materiałów i rekomendacji przekazanych przez byłego szefa Centralnego Biura Antykorupcyjnego nie wynikało, że bezpieczeństwo państwa jest zagrożone.

Pytany o proces legislacyjny ustawy hazardowej, premier powiedział, że nie pamięta, by istniał kiedykolwiek projekt, w którym nie pojawiałaby się kwestia dopłat. Według szefa rządu dyskutowano jedynie, czy podatki nie będą od nich bardziej skuteczne. Dodał, iż nie interesował się zbytnio losami Totalizatora Sportowego.

Uprzednio Donald Tusk, opowiadając o spotkaniu z 16 września 2009 roku, zeznał, że Mariusz Kamiński rzucał absurdalne oskarżenia pod adresem prokuratury. Zdaniem byłego szefa CBA, zarzuty, jakie stawiano mu w związku z aferą gruntową, miały mu przeszkodzić w śledztwie dotyczącym afery hazardowej. Premier oświadczył, że z jego informacji wynika, iż w prokuraturze nie było żadnych nacisków by postawić Kamińskiemu zarzuty.

Szef rządu powiedział, że jego nieufność co do intencji Kamińskiego rosła wraz z upływem czasu, ale nie zamierzał weryfikować jego działań przy pomocy innych służb. Premier dodał, że nie ma pewności, czy CBA chciało go jak najszybciej poinformować o kontaktach biznesmenów z branży hazardowej z politykami PO. Kamiński nie chciał mi przekazać fałszywego obrazu, ale nie wykluczam, że może chciał bym przyjął tezę, która jego zdaniem była właściwa - dodał.

Wcześniej Donald Tusk powtórzył, że 14 sierpnia 2009 r. szef CBA nie mówił o przestępstwie. Chodzi o spotkanie, na którym informował go o zaangażowaniu polityków PO w proces legislacyjny noweli ustawy hazardowej. Premier stwierdził też, że podczas prac nad ustawą osobiście nie zetknął się z lobbingiem.

Tusk po raz kolejny zapewniał śledczych, że Mariusz Kamiński powiedział mu, iż nie składa doniesienia do prokuratury, bo na podstawie dotychczasowych materiałów nie może być o tym mowy. Analiza CBA, w której znalazły się informacje o rozmowach biznesmenów z branży hazardowej z ówczesnym ministrem sportu Mirosławem Drzewieckim i ówczesnym szefem klubu PO Zbigniewem Chlebowskim, trafiła do Kancelarii Premiera 12 sierpnia.

Mówiąc o nowej ustawie hazardowej Tusk stwierdził, że zdawał sobie sprawę, że należy ją szybko przeprowadzić, by lobbyści nie mieli czasu w nią ingerować. Szef rządu twierdzi, że nie miał wcześniej wrażenia, by ustawa była procedowana rozwlekle. Nikt nie zwracał uwagi, że trzeba coś zrobić, żeby przyspieszyć - mówił Tusk. Nie miałem szczególnych oczekiwań ani co do tempa, ani co do jego braku - stwierdził Tusk.

O znajomości Drzewieckiego z Sobiesiakiem Tusk dowiedział się z mediów

Tusk zeznał, że przed 19 sierpnia nigdy nie rozmawiał z Mirosławem Drzewieckim o dopłatach dotyczących ustawy hazardowej. Pytany o to, kiedy dowiedział się o znajomości Drzewieckiego z biznesmenem branży hazardowej Ryszardem Sobiesiakiem, Tusk stwierdził, że wydaje mu się, że było to już po publikacjach prasowych. Premier stwierdził, że o znajomości Grzegorza Schetyny z Sobiesiakiem dowiedział się w tym samym momencie. O znajomości Zbigniewa Chlebowskiego z tym biznesmenem Tusk - jak stwierdził - od samego Chlebowskiego nigdy nie słyszał.

Bartosz Arłukowicz pytał Tuska, dlaczego premier swoje rozmowy w sprawie ustawy hazardowej, zaczął od Drzewieckiego. Szef rządu tłumaczył, że z dokumentów, które dostał z CBA, wynikało, że działania przy ustawie prowadzą do resortu sportu. Z mojego punktu widzenia rozmowa z Drzewieckim była równie ciekawa, jak z Rostowskim i Kapicą - uzasadniał Tusk. Nie widziałem niczego, co utrudniłoby mi dojście do wiedzy w takiej kolejności - dodał.

Premier przyznał, że nie miał złudzeń, iż rozmawiając z różnymi osobami, to każdy, kto miał nieczyste sumienie, mógł być zaniepokojony. Ważne dla mnie było wyrobienie sobie zdania, co do ich zachowania. Nie przewidywałem, że sprawę rozwiążę w tydzień. Oczekiwano ode mnie podjęcia decyzji i działań. Ich efektem musiały być także dramatyczne decyzje, co do wielu osób. Dlatego musiałem rozmawiać, zanim takie decyzje podejmę - tłumaczył Tusk.

Tusk starł się też ze Zbigniewem Wassermannem w sprawie CBA. Być może będzie panu ciężko to zrozumieć, ale ja nie interesuję się akcjami specjalnymi, nie mam nawyków słuchania na żywo, on-line podsłuchów telefonicznych - stwierdził Tusk. Wassermann pytał premiera, czy brał pod uwagę, że działania CBA w aferze hazardowej miały na celu ochronę wpływów do budżetu. Wiedza, którą ja dysponuję dziś, każe mi stwierdzić jednoznacznie, że analiza wykonana przez CBA była cząstkowa - odpowiedział Tusk. Wg niego działania Kamińskiego i CBA realizowały tylko w części postulat ochrony wpływów do budżetu. Pan Kamiński nie informował mnie ani 14 sierpnia, ani 16 września, ani w innych dokumentach o innych aspektach tej sprawy, które mogły być groźne, o problemie wideoloterii - zeznał szef rządu.

Kempa kontra Tusk. Posłanka przegrała spór o notatkę

Posłanka Beata Kempa przegrała starcie z Donaldem Tuskiem w sprawie notatki Jacka Kapicy z lipca 2008 r. Kempa zarzuciła Tuskowi, że twierdził, iż była to notatka tajna. Po przerwie przeprosiła szefa rządu.

Tusk zaprzeczał, by mówił, że jest to tajna notatka. Kempa upierała się, że użył takiego sformułowania. Premier poprosił przewodniczącego komisji, o sprawdzenie stenogramów jego zeznania. Jestem w stu procentach pewien, że nie użyłem takiego sformułowania - stwierdził premier.

Okazało się, że rzeczywiście premier miał rację. Tusk mówił podczas przesłuchania: Na pewno zapoznałem się z konkluzją tej notatki. Później uzyskała obieg urzędowy, bo przecież nie była poufna.

Po przerwie Kempa przeprosiła Tuska. Wytłumaczyła się słabą akustyką w sali przesłuchań. Stwierdziła, że nie było jej zamiarem wprowadzenie premiera w błąd.

Jednocześnie posłanka dodała, że sytuacja ta pokazuje, iż dzięki premierowi można mieć stenogram z przesłuchania "w jednej chwili", gdy tymczasem sejmowi śledczy na stenogramy poprzednich przesłuchań - np. b. wicepremiera Grzegorza Schetyny, który zeznawał w środę - potrzebne przy spotkaniu z premierem będą mieli dopiero za kilka dni.

Premier - odnosząc się do całej sytuacji - powiedział m.in., że to nie jest kwestia technicznej słyszalności, tylko elementarnego zaufania do siebie. Dodał, że źle by było, gdyby sejmowi śledczy i świadkowie podważali co chwilę swą wiarygodność.

Przewodniczący komisji Mirosław Sekuła stwierdził, że zachowanie Kempy w trakcie przesłuchania świadka było niedopuszczalne. Nie daje pani odpowiedzieć świadkowi, usiłuje narzucić mu swoją opinię - mówił Sekuła.

Chodziło o fragment przesłuchania dotyczący notatki sporządzonej przez Kapicę 28 lipca 2008 r. Premier mówił, że latem 2008 roku - pojawiły się publikacje, które robiły szum wokół projektu zmian w ustawie hazardowej i w sposób fundamentalny zaatakowały to, co się dzieje. Jak mówił, zwrócił się do ówczesnego szefa swego gabinetu politycznego Sławomira Nowaka, by poprosił wiceministra Kapicę o informacje, czy wszystko jest z ustawą tak, jak tego oczekuje minister finansów.

W swojej notatce wiceminister finansów informował premiera, że 17 lipca 2008 roku projekt zmian w ustawie hazardowej był przedmiotem obrad Komitetu Stałego Rady Ministrów. Dzień później - jak pisał Kapica - do resortu finansów wpłynęła uwaga Ministerstwa Gospodarki, że poszerzenie katalogu gier objętych dopłatami może pogorszyć warunki ekonomiczne tej działalności. Kapica podkreślił jednak w notatce, że uważa za zasadne utrzymanie w projekcie ustawy regulacji dotyczących dopłat.

Podczas pierwszej części przesłuchania premier mówił głównie o swoim spotkaniu z byłym szefem CBA. Stwierdził m.in. To nie jest tak, że premier polskiego rządu od rana do wieczora podnieca się podsłuchami Kamińskiego.