Bagdadu chce bronić nie tylko regularna armia, ale także cywile, w tym kobiety i dzieci – donoszą specjalni wysłannicy RMF do irackiej stolicy. Irackie władze utrzymują, że uzbroiły 7 mln członków partii Baas i kolejne 6 mln ochotników. Oznaczałoby to, że broń ma i chce walczyć połowa irackiego społeczeństwa.

Nawet jeśli te dane są nieprawdziwe, to sceny z bagdadzkich ulic świadczą, że Irakijczycy nie będą witać Amerykanów i Brytyjczyków kwiatami.

Mam przy sobie broń, bo chcę spotkać naszych wrogów. Mam nadzieję, że Bóg da mi taką możliwość. Jestem gotowy pociąć ciała Amerykanów i wypić ich krew - mówi Janowi Mikrucie i Przemysławowi Marcowi 20-letni mieszkaniec Bagdadu.

Mężczyzna ostentacyjnie nosi za paskiem pistolet. Gdy wybuchają kolejne bomby nie chowa się do piwnicy, zostaje na ulicy. Podobnie zachowują się w stolicy Iraku tysiące mężczyzn. Zapewniają, że będą walczyć i wierzą, że zwyciężą.

Jak mówią nasi korespondenci, do tej pory operacja „Szok i przerażenie” nie odniosła większych skutków w samym Bagdadzie. Do bomb jesteśmy przyzwyczajeni - mówią Irakijczycy i zachowują się tak, jakby nie działo się nic specjalnego.

Amerykanie informowali, że w starciach często uczestniczą żołnierze przebrani za cywilów. Bywa tak, że udają, iż chcą się poddać, mają białe flagi, a potem okazuje się, że to zasadzka.

Posłuchaj także relacji specjalnych wysłanników do irackiej stolicy Przemysława Marca i Jana Mikruty:

foto RMF Bagdad

07:05