Zaciska się pętla wokół Kandaharu, twierdzy Talibów w południowym Afganistanie. Na pobliskim lotnisku wylądowali wczoraj amerykańscy komandosi. Samoloty przywiozły około 1000 marines oraz ciężki sprzęt: artylerię, lekkie czołgi i transportery opancerzone. Trwa bunt jeńców w Mazar-i-Szarif. Kolejny zachodni reporter zginął w Afganistanie.

Uderzenie na Kandahar jest kwestią najbliższych dni. "Odcięliśmy wiele z ich kanałów łączności, co jest bardzo przydatne. Wykorzystujemy też wszystkie możliwe środki jakie mamy do dyspozycji: polityczne, wojskowe i dyplomatyczne, a także ekonomiczne" - informuje sekretarz obrony USA. Donald Rumsfeld ujawnił też konkretne zadania żołnierzy piechoty morskiej, którzy wylądowali pod Kandaharem – ich podstawowym zadaniem jest utworzenie i ochrona wysuniętej na południe od Kandaharu bazy. Baza ma posłużyć do wspierania działań oddziałów specjalnych polujących na liderów al-Qaedy. Być może póĽniej zostanie także wykorzystana do przyjmowania transportów z pomocą humanitarną. Marines mają już za sobą pierwszą akcję, polegającą na nakierowaniu ataku powietrznego na kolumnę pojazdów Talibów. Pojawiły się także pierwsze, jeszcze nieoficjalne wyniki śledztwa w sprawie omyłkowego zbombardowania żołnierzy amerykańskich - jednostka podała do bazy namiary swoje i celu, który miał być zbombardowany. Dane prawdopodobnie zostały pomylone – rannych zostało 5 amerykańskich żołnierzy.

Na północy Sojusz Północny krwawo likwiduje bunt talibańskich jeńców w Mazar-i-Szarif. Większość z nich zginęła - niewielka grupa w dalszym ciągu broni

się w obozie - XVIII-wiecznej fortecy Kali Dżangi, położonej dziesięć kilometrów na zachód od Mazar-i-Szarif. Forteca była celem intensywnych bombardowań amerykańskich samolotów AC-130. Rano z rejonu walk słychać było odgłosy strzałów z broni maszynowej. Jak twierdzą dowódcy Sojuszu Północnego, oblegającego więzienie, zbuntowanym jeńcom nie brakuje ani broni ani amunicji. Sojusz Północny twierdzi też, że spośród 400-600 uczestniczących w buncie jeńców, zabitych zostało 300-400; pewne Ľródła mówią, iż w wieży fortecy, gdzie schronili się jeńcy, pozostało zaledwie kilkunastu ludzi. Rebelia trwa od niedzieli. WięĽniowie, przesłuchiwani w obozie przez Sojusz oraz Amerykanów, zabrali strażnikom broń - karabiny, broń maszynową i granaty - i wzniecili zbrojny bunt. Zginęło około 40 żołnierzy jednego z dowódców Sojuszu Raszida Dostuma, a jeden z jego najbliższych współpracowników został ranny.

W północnej części Afganistanu, w mieście Taloqan zginął szwedzki operator telewizyjny. Doszło do tego w czasie napadu rabunkowego na dom, w którym mieszkał Szwed. Napastnicy szukali prawdopodobnie telefonów satelitarnych i pieniędzy. Przed Talibami przestrzega wszystkich dziennikarzy w Afganistanie kanadyjskie ministerstwo spraw zagranicznych. Rzecznik ministerstwa poinformował, że Talibowie, zapraszając dziennikarzy do Kandaharu mogą chcieć ich wykorzystać w charakterze żywych tarcz lub karty przetargowej. W zamian za więzionych korespondentów mogą żądać wstrzymania amerykańskich bombardowań, lub starać się ich wymienić na pojmanych przywódców Talibów i al-Qaedy.

Foto: Jan Mikruta RMF

09:30