Doniesienia o zdobyciu Kandaharu przez siły antytalibańskiej opozycji okazały się nieprawdziwe. Sprostowali je zarówno Amerykanie, jak i dowódcy oddziałów atakujących miasto. „Nie możemy zaprzeczyć, że tak właśnie jest - tak można to najlepiej wyrazić. Ale nie możemy też tego potwierdzić. Nie mamy też żadnych raportów od dowódców oddziałów opozycyjnych, że weszli do Kandaharu - mówił na konferencji prasowej w Pentagonie kontradmirał John Stufflebbeem. Podkreślił, że w niektórych rejonach opór Talibów jest bardzo silny.

Informacjom o zdobyciu Kandaharu zaprzeczył też jeden z dowódców oddziałów szturmujących twierdzę, były gubernator Kandaharu Gula Agha. Jego żołnierze powinni dotrzeć do miasta dopiero za kilka dni. Dzisiaj oddziały Aghi toczyły walki o nadgraniczne miasta Takteh-Pol i Spin-Boldak. Agencje podają sprzeczne informacje, w czyich rękach znajdują się teraz te miejscowości. "Naszym największym problemem jest odezwa mułły Omara do Talibów, by kontynuowali świętą wojnę. Z tego powodu nie chcą się oni poddawać" - tłumaczył jeden z dowódców. Przedwczoraj w orędziu radiowym przywódca Talibów wezwał ich by walczyli o Kandahar do ostatniego tchnienia. Od rana trwały intensywne naloty na Kandahar. Oddziały antytalibańskiej opozycji atakowały też miasto z południowego wschodu i z północy. Posłuchaj relacji naszego specjalnego wysłannika do Afganistanu Jana Mikruty:

Ani Osama bin Laden, ani Talibowie nie mają broni atomowej, ale jeśli znalazłaby się w ich rękach nie zawahaliby się jej użyć - stwierdził ambasador Talibanu w Pakistanie - Abdul Salam Zajef. Na początku tego tygodnia Stany Zjednoczone poinformowały, że na terenie Afganistanu znaleziono 40 placówek, w których mogły być przeprowadzane doświadczenia z bronią masowej zagłady.

Tymczasem niewykluczone, że konferencja poświęcona przyszłości Afganistanu, która odbywa się niedaleko Bonn w Niemczech zakończy się w najbliższych dniach. Wszystkie delegacje uzgodniły już szkic przyszłego rządu tymczasowego. Przedstawiciele byłego króla Zahira Szacha oświadczyli, że delegacje które pracowały niemal całą noc osiągnęły kompromis co do wyglądu przyszłej tymczasowej administracji. Szczegóły mogłyby być omawiane zdaniem delegatów w Kabulu, na drugiej części konferencji. Poinformowano też, że Sojusz Północny nie będzie sprzeciwiał się obecności międzynarodowych sił pokojowych w Afganistanie. Sojusz Północny przedstawił jednak jeden warunek dotyczący obecności międzynarodowych sił stabilizacyjnych w Afganistanie. Będą one mogły przebywać tam tak długo, dopóki urzędować będzie rząd tymczasowy, a więc do wiosny przyszłego roku.

foto Archiwum RMF

21:45