Ciała dwóch 18-latków wyłowiono w sobotę z zalewu w Zaklikowie na Podkarpaciu. Na Mazurach utonął natomiast wędkarz, pod którym załamał się lód. Strażacy ostrzegają: mimo mrozu, tafla nie jest jeszcze odpowiednio gruba.

Młodzi ludzie, którzy utonęli na Podkarpaciu, najprawdopodobniej weszli na lód, który załamał się pod nimi. Policja odebrała zgłoszenie o ich zaginięciu w sobotę rano. Ostatni raz byli widziani w czwartek późnym wieczorem. Ze wstępnych ustaleń policjantów wynikało, że mogli oni utonąć pod lodem w zaklikowskim zalewie. Wskazywało na to załamanie lodu w odległości około 20 metrów od brzegu - powiedział podkom. Paweł Międlar z podkarpackiej policji.

Nad zalew wezwano strażaków ze specjalistycznym sprzętem. Przed południem znaleziono ciało jednego z 18-latków. Około godziny 13 strażacy odnaleźli ciało drugiego mężczyzny.

Do podobnej tragedii doszło w sobotę także na jeziorze Tałtowisko na Mazurach. Zginął 56-letni wędkarz, pod którym załamał się lód. Do wypadku doszło wcześnie rano. Dwaj mężczyźni wybrali się na ryby. Chcieli skorzystać z tego, że kilka dni temu mazurskie jeziora zaczęły zamarzać.

Warstwa lodu nie była jednak wystarczająco gruba i pod jednym z mężczyzn zaczęła się załamywać. Wędkarz wpadł do wody, a jego kolega nie mógł nawet wezwać pomocy, bo nie miał przy sobie telefonu. Musiał pobiec do najbliższej miejscowości. Gdy na miejsce dojechali strażacy, bardzo szybko udało im się odnaleźć 56-latka. Niestety, było już za późno, by go uratować.

Przed południem w sobotę pięciu innych wędkarzy przez niemal godzinę dryfowało na krze na jeziorze Śniardwy. Do niebezpiecznej sytuacji doszło również w Poznaniu. Na Jeziorze Maltańskim lód załamał się pod kobietą, która weszła na taflę po psa. Na szczęście w pobliżu był strażak, który uratował kobietę. Lekarze stwierdzili, że jej życiu nic nie zagraża.

Strażacy ostrzegają: lód jest jeszcze zbyt cienki

Strażacy i ratownicy apelują, by mimo pięknej pogody i kuszącej tafli lodu na jeziorach, w żadnym wypadku nie wchodzić na lód. Trzeba pamiętać, że duży mróz panuje dopiero od kilku dni. Na Mazurach mniejsze jeziora zaczęły zamarzać niecały tydzień temu, te większe - dopiero w piątek lub w czwartek.

Niskie temperatury panują zdecydowanie zbyt krótko, by pokrywa lodu stała się wystarczająco gruba i jednolita. Na niektórych jeziorach przy brzegu lód jest wystarczająco mocny, ale już kilka metrów dalej - cienki i niestabilny. W niektórych miejscach nie ma go jeszcze wcale. A to powoduje, że wchodzenie na taflę staje się bardzo ryzykowne.