Policja rozbiła czteroosobową szajkę, która napadała na listonoszy w Śląskiem. Rabusie wpadli w ręce funkcjonariuszy, gdy planowali kolejny rozbój. Łącznie na swoim koncie mają ich co najmniej pięć. Teraz grozi im do 12 lat więzienia.

Mężczyźni w wieku od 19 do 31 lat zdążyli od lutego okraść listonoszy w Bytomiu, Chorzowie, Tychach i dwukrotnie w Sosnowcu oraz kiosk w Katowicach.

Złapano ich, kiedy przygotowywali kolejny napad i z samochodu obserwowali pocztę w Mysłowicach. Auto, w którym przebywali, miało założone kradzione tablice rejestracyjne. Sprawcy, na widok podchodzących funkcjonariuszy, rzucili się do ucieczki. Dwóch natychmiast obezwładniono, a trzeciego, który uciekał trzymając w ręku przedmiot przypominający pistolet, zatrzymano, gdy ukrywał się w pobliskim budynku. Jeden ze złodziei zdołał wymknąć się funkcjonariuszom, ale kilka dni później sam zgłosił się na policję. Funkcjonariusze objęli go dozorem.

Przestępcy działali według jednego schematu - najpierw obserwowali teren, potem śledzili listonosza, a następnie atakowali go, głównie na klatkach schodowych. Straszyli doręczyciela atrapą broni, mieli przy sobie także gaz łzawiący, a na twarzach kominiarki.

Wszystkim grozi teraz kara do 12 lat pozbawienia wolności. Śledczy sprawdzają również, czy nie mają oni związku z innymi, podobnymi zdarzeniami.