"Jestem trochę rozżalony, bo temu miejscu poświęciłem bardzo dużo serca" - mówi w rozmowie z dziennikarzem RMF FM Mariuszem Piekarskim odwołany dyrektor Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie. Jak dodaje, stwierdzenie, ekspertów Ministerstwa Zdrowia, że placówka którą kierował leczy jak każdy powiatowy szpital jest obrzydliwe i poniżej jego godności.
Mariusz Piekarski: Pan stracił stanowisko, bo nic pan do tej pory, do dzisiaj nie zrobił, by uratować Centrum Zdrowia Dziecka, bo skrytykował pan raport ministerialny o stanie Centrum Zdrowia Dziecka, czy stracił pan stanowisko dlatego, że zdaniem ministra, pan sobie nie poradzi, nie wdroży zaleceń wynikających z tego raportu?
Janusz Książyk: Chyba dlatego, że ktoś powiedział, że ja ten raport krytykuję i to jest w pewnym sensie prawda. Ja rzeczywiście, jak powiedziałem, krytycznie odnoszę się do pewnych części zapisu tego raportu. Dyktat w postaci tego, że albo raport albo nic, jest dla mnie nie do przyjęcia, więc gdyby prawdopodobnie się okazało, że nie mam żadnego innego wyboru, tylko musiałbym realizować zapisy, z którymi się nie do końca mogę zgodzić, to być może sam bym nie zgodził się dalej pełnić tej funkcji. Jeszcze - ja to powiedziałem.
Jest pan zaskoczony, zdziwiony, czy trochę jednak rozczarowany, że nie dostał więcej czasu?
Znaczy rozczarowany, że może... więcej czasu na pewno należało się każdemu z nas, żeby się przyjrzeć możliwościom dalszych zmian w Centrum Zdrowia Dziecka. Ale, czy ja jestem rozżalony? Trochę jestem, ale oczywiście jest to moje osobiste zdanie tylko, bo poświęciłem temu miejscu pracy bardzo dużo serca.
Czy, mając raport ekspertów o stanie Centrum Zdrowia i realizując krok po kroku to co jest w raporcie oznacza wyprowadzenie szpitala na prostą?
Według autorów raportów tak.
To wystarczy pana zdaniem?
Dla mnie to nie wystarczy. Dlatego, że równolegle powinna być pomoc zewnętrzna, o której wielokrotnie mówimy, że bez zmiany sposobu wyceny świadczeń pediatrycznych, które są w wycenie o 1000 złotych mniej, w przypadku hospitalizacji, niż takie samo u dorosłych. Jest to po prostu bardzo trudne i niemożliwe. I to wszyscy wiedzą tak naprawdę, ponieważ wszystkie pediatryczne instytuty są zadłużone, i wszystkie pediatryczne szpitale kliniczne podobnie. Ja się trochę podziwiam. Podziwiam się dlatego, że po raz pierwszy w Polsce od wielu lat ktoś się odważył powiedzieć publicznie o problemie i to byłem ja i ponoszę tego konsekwencje. I taki jest epilog tej sprawy całej. Nieodpowiedzialnością, z mojego punktu widzenia, byłoby milczenie na temat tego, że dalsza praca w takich warunkach, w tym szpitalu, jest po prostu niemożliwa i dlatego to upubliczniłem i tak jak wspomniałem ponoszę tego konsekwencje w jakimś wymiarze też polityczne. Coś się stało w tej przestrzeni, nikt tego przede mną nie zrobił, zrobiłem to pierwszy i teraz wszyscy, ci którzy by mi chcieli w różny sposób przyłożyć, mówiąc kolokwialnie czynią to. Proszę zauważyć, w ostatnim okresie zostały zupełnie zdeprecjonowane wartości bezpieczeństwa tej jednostki prawda? Mówi się o szpitalu zwykłym, mówi się o procedurach mało specjalistycznych, prawda? To proszę sobie pójść gdzie indziej i zrobić te same zabiegi gdziekolwiek indziej. Przecież tego się nie da zrobić po prostu.
Eksperci ministra powiedzieli, że Centrum Zdrowia Dziecka leczy jak każdy powiatowy szpital.
Tutaj się nie mogę z tym kompletnie zgodzić. Ale prawdę mówiąc, argumentacja tego typu jest poniżej mojej godności i nie potrafię na tym poziomie tego sporu prowadzić. To jest po prostu coś obrzydliwego i po prostu jest to nieprawda.
W pana przekonaniu zrobił pan wszystko co było możliwe przez te kilka miesięcy, żeby wyciągnąć Centrum Zdrowia Dziecka z tej nadzwyczaj trudnej sytuacji?
Tak, wydaje mi się, że na moim poziomie świadomości, umiejętności tak to zrobiłem. Natomiast zabrakło, zamiast zamieszania politycznego i nagonek dyskusji merytorycznej i skupienia się na problemach, które można rozwiązać. Przerzucanie się przed kamerami argumentami, zresztą ja też jestem winny w tym wszystkim, prawda, też w tym brałem udział, ale ja nie potrafiłem się znaleźć w sytuacji bezradnego nowego dyrektora, który ma przed sobą ścianę i niemożność wypłacania pensji w następnym miesiącu.
I jako menager pan przegrał?
Czy ja przegrałem jako menager? Tak, chyba pan ma rację, tak to można nazwać.
Z liczbami, z systemem czy z ministrem?
Minister jest częścią pewnego systemu, więc przegrałem mówiąc szczerze z systemem, tak przegrałem.
Czyli też z ministrem?
Tak, rzeczywiście, przegrałem z tym systemem i mam pewien problem, ponieważ nie bardzo wiem na jaki system w przyszłości będę głosował.