"Michael urodził się, by być żołnierzem" - mówiła siostra Michaela Ollisa - żołnierza, który zmarł w wyniku odniesionych obrażeń w Afganistanie. Doznał ich podczas ratowania życia polskiemu wojskowemu. Wczoraj w Konsulacie RP w Nowym Jorku jego rodzina odebrała polskie odznaczenia. Doszło też do pierwszego spotkania polskiego żołnierza z rodziną Ollisa. Z matką, ojcem i siostrami bohatera rozmawiał Paweł Żuchowski.

Paweł Żuchowski: Przeżyliście ogromną tragedię. To był dla was szok. Dziś ze łzami w oczach opowiadacie o swoim synu. Ale robicie to chętnie, bo chcecie, by wszyscy dowiedzieli się, jaki był.

Linda Ollis, matka żołnierza: Zawsze fajnie było mieć go przy sobie. On włączał nas zawsze w swoje sprawy. Nigdy nas nie pomijał, więc jego przyjaciele zawsze przychodzili do naszego domu. I my tak samo cieszyliśmy się z towarzystwa jego przyjaciół, jak i jego. Bardzo mi go będzie brakować. Dla mnie to ogromny smutek. Ale mam bardzo dobre wspomnienia i wiem, że któregoś dnia będę z nim.

Robert Ollis, ojciec: Pamiętam go jako mojego wspaniałego syna. Jako dziecko był bardzo energiczny. Interesował się wojskiem od najmłodszych lat. Dobrze grał w piłkę nożną. Był przyjacielski. Lubił ludzi.

Jak zapamiętacie swojego brata ?

Kimberly Ollis, starsza siostra żołnierza: Zawsze mówiłam o nim "moje pierwsze dziecko". Ja jestem najstarsza z naszej trójki w rodzinie. Była między nami różnica 14 lat. Zmieniałam mu pieluchy. Byłam dla niego nianią. On na mnie patrzył jak na drugą mamę. Ja na niego jak na moje pierwsze dziecko. Nauczył mnie dużo o odpowiedzialności. Dostarczył mi mnóstwo radości. Nigdy o tym nie zapomnę.

Każda z was zachowa wspomnienia. Dobre wspomnienia.

Kelly Ollis: Michael urodził się, by być żołnierzem. Bawił się na podwórku. Skakał z dachu garażu.

Czy ta uroczystość w Konsulacie w Nowym Jorku ma dla was znaczenie?

Kimberly Ollis: Ogromne. To docenienie tego, co zrobił nasz brat. Można by powiedzieć, że to tylko medale. Kolejne. Ale to pokazuje, że wszyscy jesteśmy razem w walce z terroryzmem. I walczymy ramię w ramię.