"Najlepiej byłoby, gdyby takie osoby były karane więzieniem, bo to jest zwykła kradzież" - mówi Joanna Jóźwik pytana o gigantyczny skandal dopingowy. Brązowa medalistka ME na 800 m, pierwsza Polka w finale MŚ na tym dystansie - ma prawo czuć się oszukana. IAAF zawiesiło Rosję, a Światowa Agencja Antydopingowa chce dożywotniej dyskwalifikacji dla Jekateriny Poistogowej, srebrnej medalistki HME. Biało-czerwona była w Pradze czwarta. "Dotknęła mnie ta sytuacja, kiedy ktoś zabiera mi miejsce, stypendium, jakąś nagrodę. To jest bardzo przykre, ciężko się z tym pogodzić" - wyznaje. Nam opowiada, dlaczego - być może - boi się wygrywać, co ją wzrusza, gdzie widzi siebie za rok. Pytana o pieniądze nie ukrywa, że życie utytułowanego sportowca nie zawsze usłane jest różami: "Byłam brązową medalistką mistrzostw Polski, a musiałam martwić się o to, czy wystarczy mi pieniędzy do końca miesiąca". Teraz - dzięki fantastycznym wynikom - może spokojnie przygotowywać się do igrzysk olimpijskich w Rio. Dużo się uśmiecha, bardzo chciałaby mieć psa. Zakładamy się! Jeżeli w Brazylii zdobędzie medal, dostanie szczeniaka.
Joanna Jóźwik z brązowym medalem ME w Szwajcarii /Adam Warżawa /PAP

Przeszłaś załamanie nerwowe. Co się stało?

Studiowałam na dwóch kierunkach, trenowałam, jeździłam na każdy obóz. W pewnym momencie zabrakło mi sił. Wszystko się posypało - kontuzja, miałam problemy na studiach, załamał mi się cały świat. Musiałam coś wybrać i postawiłam na to, co kocham. Wiem, że sportowcem nie będę wiecznie. Teraz jestem młoda, perspektywiczna, dlatego poświęciłam cały swój czas, żeby trenować. Studentką jestem nadal, nie planuję tego rzucać, to bez sensu. Muszę mieć jednak plan "B", ponieważ sport jest nieprzewidywalny.

Zgadzasz się z tym stwierdzeniem, że sportowiec zawsze jest sam?

Troszkę tak, zazwyczaj tak jest, że jeżeli ktoś złapie kontuzję, sam musi o siebie zadbać.

Masz znajomych, którzy ze sportem nie mają nic wspólnego?

Mam przyjaciółkę, z którą przyjaźnie się od zerówki. Teraz mieszkamy blisko siebie, praktycznie na jednym osiedlu. Cieszę się, że tak jest, ponieważ to jest osoba, która potrafi mnie odciągnąć od sportu.

Alicja Tchórz za zwycięstwo w zawodach pływackich dostała 200 złotych. Za tytuł mistrzyni Polski dostałaś...?

Nic, niestety. Miasto Warszawa nie oferuje stypendiów dla seniorów, którzy posiadają medale mistrzostw Polski. Dostałam nagrodę w postaci odżywek.

Miałaś kiedyś problem, żeby utrzymać się z biegania?

Tak. Nie oszukujmy się, nie jest łatwo trenować lekkoatletykę i mieć z tego kokosy. Teraz nie mogę narzekać, ponieważ udało mi się zdobyć partnerów, ale przed zdobyciem medalu ME musiałam korzystać z pomocy rodziców, co było krępujące. W pewnym momencie musiałam poprosić ich o pieniądze, żeby kupić sobie śniadanie. O żadnych wyjściach nie mówię, bo nie mogłam sobie na to pozwolić. Nie było łatwo, byłam brązową medalistką mistrzostw Polski, a musiałam martwić się o to, czy wystarczy mi pieniędzy do końca miesiąca.

Płaczesz często?

Nie.

Po finale mistrzostw Europy ryczałaś jak bóbr.

Tak, to był niesamowity czas, wzruszało mnie wszystko. Dzień wcześniej Artur Kuciapski - mój kolega z drużyny - zdobył medal. Ryczałam wtedy w poduszkę jak nienormalna. Następny dzień - ja zdobyłam medal. Nie spodziewałam się, że coś tak ogromnego mogę osiągnąć. Bardzo łatwo potrafię się wzruszyć.

Co cię wzrusza?

Jakieś romantyczne momenty (śmiech). Jestem babą, lubię oglądać romantyczne filmy.

Jakie?

"Titanic"! Leonardo DiCaprio jest tam taki cudowny! Wytniesz to, proszę... (śmiech). To jest film, który tak naprawdę jest filmem mojego dzieciństwa. Oglądałam go z rodzicami, gdy się skończył, wstydziłam się popłakać przy nich, więc pobiegłam do swojego pokoju i tam się rozryczałam.

Dalej ten film cię wzrusza?

W dalszym ciągu.

Masz miękkie serce.

Niestety. Jak ktoś ma miękkie serce, to ma... twardy tyłek.

Jesteś szczera?

Staram się.

Nawet, gdy prawda jest niefajna?

Wtedy nie jestem do końca szczera. Staram się w inny sposób uświadomić tej osobie, że coś jest nie tak. Nie potrafię komuś powiedzieć wprost, zranić tej osoby.

Był taki moment, że zostałaś zasypana pytaniami o skrytykowanie Agnieszki Radwańskiej, o to, że jesteś religijna. Wkurzałaś się?

W pewnym momencie to zaczęło być denerwujące. Ludzie zaczęli mnie łączyć z osobą, z którą nigdy nie miałam do czynienia. Ja wypowiedziałam się w sprawie zdjęć Agnieszki Radwańskiej, które nie przypadły mi do gustu. Chodziło tylko o fotografie, a zostało to odebrane tak, jakbym kwestionowała osobę Agnieszki Radwańskiej. Nie pomogło mi to, ale nauczyłam się, jak rozpoznawać dobrych i złych dziennikarzy.

Jak ich rozpoznajesz?

Po tym, jakie zadają pytania.

Dbasz o swoje konto na Facebooku, zamieszczasz dużo zdjęć na Instagramie. 

Bardzo spodobało mi się, jak po zdobyciu medalu mistrzostw Europy zaczęłam dostawać wiadomości, że jestem inspiracją, że dzięki mnie ludzie mają motywację, żeby biegać. Podłapałam to, spodobało mi się to, dużo ludzi zaczęło mnie obserwować. Bardzo chciałam pójść w tym kierunku, żeby być taką motywacją dla ludzi, żeby zaczęli się ruszać, interesować lekkoatletyką. Bardzo mi smutno, kiedy kibice piłki nożnej pytają mnie, ile ja biegnę na 800 metrów. Ostatnio dowiedziałam się, że mogę biec 4 minuty - załamałam ręce (śmiech).

Przed nagraniem założyłyśmy się! Jeżeli zdobędziesz medal igrzysk olimpijskich w Rio?

To kupisz mi psa!

Jakiego?

Cocker spaniela! Zrobię wszystko, żeby dostać tego psa. Od zawsze w moim domu był pies. Chyba mam to po tacie, że uwielbiam psy.