Na jednej trzeciej powierzchni naszego kraju nie ma co liczyć na przyjazd karetki reanimacyjnej czy wypadkowej. Ale to powinno się zmienić bowiem prezydent podpisał ustawę o państwowym ratownictwie medycznym. Cały system ma zadziałać w pełni w 2004r.

Wprowadzeniu zintegrowanego ratownictwa medycznego ma spowodować, że pomoc będzie docierała szybciej. W mieście karetka powinna dotrzeć do miejsca wypadku w ciągu 8-10 minut, poza miastem w ciągu 15-20 minut. Teraz z każdych 100 ofiar wypadku niemalże połowa trafia do szpitala dopiero po około 3 godzinach. Efekt jest taki, że w Europie Zachodniej ginie 4-5 osób, a u nas 12. Ten system wzorowany na angielskim, już od ponad 2 lat powodzeniem wprowadza warszawskie pogotowie. „W ciągu ostatnich kilku lat nie mamy żadnych skarg na zbyt późny przyjazd” – zapewniał Michał Borkowski szef Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Warszawie.

Ta ustawa jest jedną z najkosztowniejszych w przyszłorocznym budżecie. Wejdzie w życie 1 stycznia przyszłego roku. Na jej realizację potrzeba blisko 800 milionów złotych rocznie. Ustawa przewiduje, że Ministerstwo Zdrowia zamieni się obowiązkami z kasami chorych, przekaże im finansowanie tak zwanych procedur wysoko specjalistycznych, a w zamian przejmie obowiązek finansowania ratownictwa medycznego – na co kasy wydają około 550 milionów złotych rocznie. Budżet będzie musiał wyłożyć dodatkowe 250 milionów złotych. Sęk w tym, że jeszcze nie wiadomo, jak będą wyglądać finanse całego resortu w przyszłym roku. Podpisana przez prezydenta ustawa przewiduje, że dla ratowania życia ludzkiego można poświęcić czyjeś dobra materialne. Wtedy jednak osoba ta otrzyma odszkodowanie.

11:15