Pielęgniarki mogą zaskarżyć ustawę o kształtowaniu wynagrodzeń. Okręgowa Izba Pielęgniarek i Położnych w Warszawie zrobi to, jeżeli nie zostaną wskazane źródła, z których będzie można wypłacić 203 złote podwyżki.

Według pielęgniarek zdecydowana większość szpitali nie wypłaci podwyżek. Wiceminister zdrowia Tomasz Grottel mówi, że nie ma takiej możliwości i dyrektorzy muszą zwiększyć płace: "Ustawa reguluje stosunki pracodawca - pracownik. Nakłada obowiązek wzrostu wynagrodzeń w zakładach pracy. Ten obowiązek spoczywa na pracodawcy. Nie ma żadnych uwarunkowań dodatkowych. Natomiast wskazujemy iż pracodawca może sięgnąć w wyniku renegocjacji umowy do środków, które kasy chorych posiadają jako środki wolne i niezagospodarowane". Te dodatkowe pieniądze, które mają kasy chorych to głównie środki pochodzące ze zwiększenia składki zdrowotnej - mówi wiceminister i zapewnia, że w marcu kasy chorych powinny renegocjować kontrakty. Nowe umowy według Grottela sprawią, że szpitale dostana większe pieniądze właśnie na podwyżki

Zgodnie z ustawą z grudnia zeszłego roku podwyżki powinni otrzymać wszyscy pracownicy służby zdrowia. Jednak środków na to nie mają ani dyrektorzy szpitali, ani kasy chorych. Z ankiety przeprowadzonej przez Warszawską Okręgową Izbę Pielęgniarek i Położnych wynika, że prawie 90 procent warszawskich szpitali nie wypłaciło pielęgniarkom obiecanych podwyżek. I nie zanosi się na to, by w najbliższym czasie pieniądze zostały wypłacone. Pieniędzy po prostu nie ma. Dlatego pielęgniarki domagają się, by wreszcie określono skąd mają pochodzić fundusze na podwyżki. Na razie bowiem do wypłacenia pieniędzy nikt się nie poczuwa. Hanna Gutowska, przewodnicząca Warszawskiej Okręgowej Izby Pielęgniarek i Położnych mówi, że przecież rząd projektując ustawę musiał mieć świadomość tego, że środki te trzeba będzie zapewnić.

foto RMF FM

09:20