Tegoroczna noc sylwestrowa potrwa o sekundę dłużej - wszystko po to, by dopasować wskazania zegarów atomowych do zwalniającego nieco ruchu obrotowego Ziemi. To już 23 taki przypadek od 1972 roku, kiedy zdecydowano o dodawaniu sekund w miarę potrzeby.

Sprawa "dodatkowej sekundy" budzi coraz więcej kontrowersji. Przeciwnicy tego pomysłu twierdzą, że takie zmiany mogą wprowadzić niepotrzebne zamieszanie do oprogramowania urządzeń, dla których czas to podstawa.

W ciągu siedmiu lat, które upłynęły od ostatniej korekty, liczba takich układów gwałtownie wzrosła i nie sposób wykluczyć, że może teraz dojść do pewnego zamieszania.

Dodatkowych sekund nie da się wcześniej wprowadzić do pamięci programów, bo pojawiają się one w miarę potrzeby. Teraz więc nadchodzi czas prawdy, jeśli sylwestrowa sekunda nie sprawi kłopotów, kontrowersje zapewne przycichną, jeśli problemy będą, jej losy mogą się skomplikować.