Wciąż nie udało się nawiązać kontaktu z Beagle-2 - lądownikiem, który prawie cztery doby wcześniej, w Boże Narodzenie, powinien był osiąść na powierzchni Marsa. Mimo to naukowcy nie tracą nadziei, że misja zakończy się sukcesem.

Beagle-2 powinien zaraz po lądowaniu skontaktować się z sondą. Jednak dotąd tego nie uczynił. Naukowcy mimo wszystko nie tracą nadziei. Być może Beagle-2 zgłosi się za kilka godzin, kiedy nad Marsem przeleci inna sonda - amerykańskiej agencji kosmicznej NASA, a być może dopiero 4 stycznia, kiedy parametry orbity sondy Mars Express będą szczególnie korzystne.

Obecnie Mars Express okrąża Czerwoną Planetę na wysokości 188 tys. km nad jej równikiem. Jutro sonda uruchomi swój silnik, żeby przejść na orbitę, prowadzącą nad jednym z biegunów Marsa. Naukowcy zamierzają stopniowo obniżać tę orbitę, tak aby 4 stycznia Mars Express przeleciał nad powierzchnią Czerwonej Planety zaledwie na wysokości 200-250 km, robiąc zdjęcia i nasłuchując lądownika Beagle-2.

Sonda, wspólne dzieło państw skupionych w Europejskiej Agencji Kosmicznej, kosztowała około 300 milionów euro. Jednak lądownik Beagle-2 zbudowali Brytyjczycy.

22:00