Z powodu pogody do jutra przełożono lądowanie wahadłowca Discovery. Nad Centrum Lotów Kosmicznych im. Kennedy'ego na Florydzie zawisły chmury, pada przelotny deszcz.

Pierwotnie lądowanie Discovery przewidywano na godz. 10.46. Astronauci otrzymali jednak polecenie okrążenia Ziemi jeszcze raz z powodu zachmurzenia nad Cape Canaveral. NASA rozważała lądowanie w Kalifornii lub Nowym Meksyku, ostatecznie jednak o godz. 11 zdecydowano o przełożeniu operacji.

NASA nie lubi korzystać z rezerwowego lądowiska z dwóch powodów - przewiezienie promu na Florydę to dodatkowe wielkie koszty, a poza tym opóźnia to proces przygotowania kolejnych misji. Mimo wstrzymania lotów wahadłowców, NASA nie straciła nadziei na start promu Atlantis, po 22 września.

Ryzykowne wejście w atmosferę

Wejście w ziemską atmosferę będzie najbardziej ryzykownym momentem w misji amerykańskiego wahadłowca. Przypomnijmy, w kosmosie astronauci musieli przeprowadzić naprawę poszycia. Po przeprowadzeniu licznych testów, eksperci NASA zezwolili na powrót.

Czy astronauci są na tyle dobrze wyszkoleni, by w sytuacji, gdy waży się ich życie podjąć właściwe decyzje? Nasz reporter Konrad Piasecki zapytał o to Andrzeja Kotarskiego z Centrum Badań Kosmicznych.

Wchodząc w atmosferę, wahadłowiec będzie leciał z prędkością ponad 27 tys. kilometrów na godzinę. Będzie przelatywał m.in. nad częścią Kostaryki, Nikaraguą, Hondurasem, niemal dokładnie nad Hawaną i Key West na Florydzie.

Będzie to pierwsze lądowanie wahadłowca od czasu katastrofy promu Columbia i nie wykluczone, że ostatnie, biorąc pod uwagę problemy, z jakimi borykali się astronauci. NASA wydała ponad miliard dolarów na poprawę bezpieczeństwa promów.