W Czechach pojawił się prawdopodobnie pierwszy przypadek choroby szalonych krów. Podejrzana krowa pochodzi z morawskiego stada. Wyniki testów mają być znane w piątek. Polscy weterynarze uspakajają - polskim zwierzętom nie grozi zarażenie się tą chorobą.

Jeśli potwierdzą się obawy, że w Czechach pojawiła się choroba szalonych krów, tamtejsze władze nakażą przeprowadzenie testów na obecność BSE u wszystkich krów starszych niż 30 miesięcy. Zapowiedział to Hugo Roldan, rzecznik czeskiego ministerstwa rolnictwa. Zwierze, które trafiło do kombinatu mięsnego na Morawach, ma wszystkie objawy typowe dla BSE. Zalecono przeprowadzenie niezbędnych badań. Wyniki testów będą znane za dwa dni. Do tej pory władze naszych południowych sąsiadów utrzymywały, że Czechy są wolne od choroby wściekłych krów, choć Unia Europejska zaliczyła ten kraj - podobnie jak Polskę - do grupy podwyższonego ryzyka.

Nasi weterynarze jednak uspokajają, polskim zwierzętom nie grozi zarażenie się tą chorobą. Gdyby chodziło o pryszczycę byłby to poważny powód do obaw, ale BSE nie roznosi się tak łatwo. To nie jest tak, że krowy w stadzie stojąc jedna obok drugiej, zarażają się od siebie. „To jest ta choroba która by się przenosiła w jakikolwiek sposób zaraźliwie, jak pryszczyca, która nas od kilku tygodni bulwersuje. To jest problem Czech, nie nasz” – powiedział Henryk Bujak Dolnośląski Wojewódzki Lekarz Weterynarii.

foto EPA

23:05