26 października ukazuje się powieść "Chołod" Szczepana Twardocha. Inspirowana jest polarnymi wyprawami pisarza. Tytułowy Chołod to tajemnicza osada gdzieś na dalekiej północy, gdzie ludzie żyją zgodnie z rytmem surowej, polarnej natury. Trafia tam pochodzący z Górnego Śląska Konrad Widuch, weteran Wielkiej Wojny. "Fala się cofa, a Rosyja nigdy" - mówi jeden z bohaterów nowej powieści Twardocha.

Spotykamy się w samym centrum Warszawy. Z okiem baru obserwujemy spacerujących po Krakowskim Przedmieściu ludzi. Wystawiają twarze do jesiennego słońca. Oboje pamiętamy czas, gdy przez pandemię cały świat się zatrzymał, a na ulicach nie było żywej duszy.

Moje życie i moja praca podczas pandemii i poza nią wygląda tak samo. Ale gdy po 24 lutego, po agresji Rosji na Ukrainę, próbowałem wychodzić do pracy i pisać, okazało się, że jestem absolutnie niezdolny do pisania. Że się nie da.(...) Postanowiłem się do czegoś przydać. Korzystając z tego, że mam duży samochód, zacząłem jeździć na granicę (...) Na dwa miesiące mnie ta książka opuściła. Potem trudno było do niej wrócić. Nienawidzę przerw w pisaniu. (...) Potrzebuję pracować codziennie, nawet nie po to, żeby posunąć tekst do przodu, ale po to by utrzymać samego siebie w tym świecie przedstawionym, w tym skupieniu, które jest potrzebne do budowy świata powieści. I pewnie to, jak blisko nas ta wojna się wydarza i moje ogromne emocjonalne zaangażowanie w nią, miały jakiś wpływ na moją powieść. Choć z drugiej strony ona jest dokładnie taka, jaka miała być - mówi Szczepan Twardoch. 

"Latem 2019 roku poczułem, że muszę uciec. I od tego zaczyna się ta historia" - tak brzmi pierwsze zdanie powieści "Chołod". Muszę się bezwstydnie przyznać, że ta klamra narracyjna w jaką ujęty jest "Chołod", (...) to jest pewnego rodzaju hołd, który składam powieściom Josepha Conrada. Bo przecież one wszystkie nigdy nie zaczynają się od razu, narrator albo ktoś, kto na pierwszych stronach wydaje nam się głównym bohaterem, dopiero spotyka kogoś, kto opowiada mu właściwą historię. (...) A sam początek powieści, który jest o tym, że człowiek czasami nie może już znieść rzeczywistości wokół siebie i musi odejść gdzieś daleko, jest z kolei hołdem dla "Moby Dicka" i pisarza Hermana Melville'a - opowiada Szczepan Twardoch. "Moby Dick" zaczyna się monologiem, w którym bohater "mustruje się na statek".

"Bardzo lubię moment, gdy bohater zaczyna żyć własnym życiem"

Pochodzący z Górnego Śląska Konrad Widuch jest weteranem Wielkiej Wojny, komunistą całym sercem oddanym rewolucji. Walczy w szeregach Konarmii w wojnie 1920 roku. A podczas czystek 1937 roku jako "stary bolszewik" zostaje aresztowany, skazany i wysłany do łagru, z którego ucieka. Tak zaczyna się jego podróż przez śniegi, lody i tundrę.

Z wielką radością przyjąłem ten moment, w którym poczułem, że Konrad Widuch jako bohater mi się wymyka. I on mi się wymknął. Bardzo lubię ten moment, gdy bohater zaczyna żyć swoim własnym życiem, kiedy przestaję go rozumieć, bo wtedy wiem, że to jest prawdziwa postać. Wiem, że ona nabiera swojej wewnętrznej logiki, prawdziwości i sensu - opowiada Szczepan Twardoch.

"Strach przed Rosją był zawsze obecny w moich rodzinnych historiach"

"Fala się cofa, a Rosyja nigdy" - mówi jeden z bohaterów nowej powieści. W tym samym czasie, co "Chołod", pisałem też monodram sceniczny "Byk" dla Roberta Talarczyka - przyznaje Twardoch. Jego osią są wydarzenia z 27 stycznia 1945 roku w Przyszowicach, czyli masakra, której dokonali na Górnym Śląsku Rosjanie. Jej świadkiem był mój 25-letni wtedy dziadek, a jedną z jej ofiar była moja prababcia zgwałcona przez sowieckich żołnierzy. Dwa miesiące wcześniej moja babcia uciekała z Prus Wschodnich przed armią radziecką (...) Ten strach przed Rosją połączony z traumatycznymi wspomnieniami był zawsze obecny w moich rodzinnych historiach. To się chyba z tego wzięło w mojej powieści - mówi w RMF FM pisarz.

Powieść "Chołod" Szczepana Twardocha ukazuje się nakładem Wydawnictwa Literackiego.

O tym, na ile prawdziwe jest przysłowie, że "tylko głupcy nie boją się morza", o tym, że strach przychodzi z doświadczeniem, o pracy z aktorami, która jest dla pisarza fascynującą przygodą, o pokorze, ale też o "Pokorze" w języku śląskim, o czytelnikach oraz o pisaniu intuicyjnym i emocjonalnym. Posłuchaj całej rozmowy ze Szczepanem Twardochem. 

Opracowanie: