Gryzący, toksyczny dym nad starą cukrownią w Chybiu. Zapalił się tam magazyn z chemikaliami. Wystosowano apel do okolicznych mieszkańców, aby nie otwierali okien i nie wychodzili z domów. Ok. godz. 22 pożar został opanowany. Akcja dogaszania trwała do piątkowego poranka.

W ogniu stanął trzykondygnacyjny budynek o wymiarach 50 metrów na 20 m metrów. Początkowo mowa była o chemikaliach, później strażacy mówili jeszcze o innych odpadach - między innymi z gumy czy plastiku. Dlatego pożar trudno było opanować. Akcję utrudniała też wysoka temperatura, brak wody - w tym miejscu brakuje hydrantów. Strażacy zgłoszenie o pożarze dostali o godz. 17, a sytuacja została opanowana dopiero ok. godz. 22. 

W czasie akcji jeden z ratowników źle się poczuł - potrzebna była pomoc lekarza. W rejonie pożaru panowała bardzo wysoka temperatura, do tego dochodzi unoszący się w powietrzu toksyczny dym. Strażacy musieli pracować w aparatach chroniących drogi oddechowe. 

Strażacy robili wszystko, by ogień się nie rozprzestrzenił na sąsiednie pomieszczenia, w których składowane były chemiczne substancje. To się udało.

Adam Wilk, zastępca komendanta śląskiej straży pożarnej zapewnił, że nie ma zagrożenia ekologicznego. Wilk uspokoił, że nie płonęły - jak wstępnie szacowano - substancje ropopochodne lub rozpuszczalniki. W głównej mierze były to szmaty i nieznaczna ilość tworzyw sztucznych - dodał.

W gaszeniu uczestniczyło w szczytowym momencie 45 zastępów strażaków, w tym grupa ratownictwa chemicznego z bielskiej komendy. W sumie to około 150 strażaków. Akcję utrudniały niedobory wody - sieć hydrantowa była niewystarczająca. Strażacy zbudowali magistralę wodną z pobliskiego zbiornika. Dzięki temu pożar został opanowany.

Strażacy z zastępu ratownictwa chemicznego monitorowali stan powietrza w rejonie pożaru. Na szczęście, z uwagi na kierunek i siłę wiatru, nie odnotowano substancji niebezpiecznych, które zagrażałyby mieszkańcom domów położonych najbliżej miejsca pożaru - zapewnił Adam Wilk.

Śląski Wojewódzki Inspektor Ochrony Środowiska Agata Bucko-Serafin powiedziała, że do Chybia przyjedzie specjalistyczny samochód, który będzie badał zanieczyszczenie wywołane pożarem. Sprawdzamy miejsca, w których mogą się wydostawać do wód powierzchniowych zanieczyszczenia popożarowe, by zapobiec ich zanieczyszczeniu - dodała.

Wójt Chybia Janusz Żydek zaapelował do mieszkańców gminy i sąsiednich miejscowości, by mimo wszystko zachowali ostrożność: nie wychodzili z domów i nie otwierali okien. 

Przyczyny pożaru będzie ustalać specjalna komisja.