Aby uniknąć zwiększonego ryzyka narażenia komórek mózgu na potencjalny rozwój nowotworów, takich jak glejak, zamiast prowadzić długie rozmowy przez telefon komórkowy, należy wysyłać SMS-y. Poza tym lepiej nie nosić aparatu zbyt blisko ciała - radzą kanadyjskie media. Po raporcie Światowej Organizacji Zdrowia w wielu krajach rozgorzała dyskusja o wpływie komórek na nasze zdrowie.

Idąc za radami ekspertów, kanadyjskie media zalecają, aby nie panikować, bo - jak podkreślał dziennik "The Globe and Mail" - stopień zagrożenia promieniowaniem elektromagnetycznym emitowanym przez telefon jest taki, jak działanie benzyny, niektórych środków ochrony roślin czy praca w pralni chemicznej. Stanowisko ekspertów WHO nie stwierdza, że telefony komórkowe stanowią zagrożenie i nieuchronnie powodują raka. Jest ono ostrzeżeniem przed "możliwością istnienia zagrożenia".

Niemniej, zalecają, aby zamiast prowadzić długie rozmowy przez telefon, wysyłać SMS-y. Poza tym lepiej nie nosić aparatu zbyt blisko ciała.

Jest też zalecenie, by w obszarach, gdzie zasięg jest słaby, nie używać komórek; w takich miejscach telefon emituje silniejszy sygnał, by dotrzeć do stacji przekaźnikowej. "The Globe and Mail" zaleca także korzystanie z technologii Bluetooth czy zestawów głośnomówiących.

We wtorek Agencja badań nad rakiem Światowej Organizacji Zdrowia opublikowała stanowisko, w którym uznała, że promieniowanie elektromagnetyczne emitowane przez telefony komórkowe może mieć działanie rakotwórcze. Stanowisko jest konsekwencją dwóch nowych badań na temat wpływu telefonów komórkowych. Współautorem jednego z nich jest kanadyjski uczony Daniel Krewski z Uniwersytetu Ottawy (University of Ottawa).

Przedstawiciele kanadyjskiego telefonii komórkowej od razu podkreślili, że nie ma dowodów na bezpośredni związek między używaniem komórek a zachorowaniami na raka. Jednak ich oficjalne stanowisko jest takie, że wspierają dalsze badania - podały kanadyjskie media.

Telefon komórkowy z nalepką jak na papierosach?

Możliwa szkodliwość telefonów komórkowych stała się też tematem politycznym. Politycy Nowej Partii Demokratycznej z Ontario uznali, że rząd powinien nakazać umieszczenie na telefonach komórkowych ostrzeżenia przed ich niepożądanym działaniem. Jak podała agencja "The Canadian Press", rząd prowincji Ontario zamierza dokładnie przeanalizować raport WHO, ale na razie nie należy spodziewać się żadnych konkretnych działań.

Sprawa potencjalnej szkodliwości telefonów komórkowych to dla Kanadyjczyków istotny temat: wśród 34 mln mieszkańców Kanady 25 mln to użytkownicy komórek. Jest ich więcej niż użytkowników telefonów stacjonarnych. W części szkół kanadyjskich, w których instalowana jest bezprzewodowa sieć WiFi, rodzice od dawna domagali się jej wyłączenia. Obecnie dostali do ręki nowy argument.