​Jack Ma - założyciel holdingu Alibaba, w skład którego wchodzi chociażby popularny AliExpress - od prawie pół roku mieszka w Tokio. Jak podaje "Financial Times", miliarder uciekł z Chin w związku z ciągłą presją Pekinu na sektor technologiczny.

Miliarder Jack Ma opuścił Chiny "w obliczu ciągłej presji ze strony Pekinu na krajowy sektor technologiczny i jego najbardziej wpływowych biznesmenów" - podaje Financial Times.

Jack Ma wyjechał do Japonii z rodziną, osobistym szefem kuchni i ochroniarzami. Biznesmen zachowuje dyskrecję, maluje akwarelami "dla zabicia czasu", odwiedza gorące źródła i ośrodki narciarskie w Tokio, a także regularnie podróżuje do Stanów Zjednoczonych i Izraela.

Miliarder przestał się pojawiać publicznie po tym, jak w październiku 2020 roku w Szanghaju skrytykował chiński system finansowy i uznał nawet, że takowy nie istnieje i należy go stworzyć na nowo. Porównał chińskie banki do lombardów. Słowa te padły tuż przed spodziewanym debiutem spółki Jacka Ma - Ant - która specjalizuje się w usługach finansowych.

Biznesmen został wezwany przez państwowy urząd antymonopolowy na "dywanik" , a potem przestał pokazywać się publicznie. Wyjątkiem było krótki, 48-sekundowy filmik, nazwany przez niektórych analityków "filmem zakładnika".  

Sytuację Alibaby pogorszyła także polityka Pekinu, który zaczął mocno regulować działalność spółek technologicznych i nakładać na nie srogie kary. Na Alibabę nałożono kosmiczną grzywnę w wysokości 2,8 mld dolarów za naruszenie przepisów antymonopolowych. Osobną karę ma również otrzymać Ant Group.