21-letni Norweg, który przyznał się do ataku na meczet w sierpniu w Bærum, wcześniej zastrzelił swoją 17-letnią przyrodnią siostrę. Policja ujawniła rasistowski motyw zabójstwa. Johanne była bowiem Chinką, adoptowaną przez macochę Philipa Manshausa.

Philip Manshaus został zatrzymany 10 sierpnia po ataku na modlących się w meczecie w Bærum muzułmanów.

Krótko potem policja znalazła ciało jego przyrodniej siostry, którą - jak wówczas informowano - także miał zabić.

Dziś policja w Oslo poinformowała, że 17-latka zginęła od czterech kul. Każda z nich była śmiertelna. 21-latek strzelił w głowę oraz w piersi siostry, gdy ta spała w łóżku. Dzień wcześniej wróciła do domu z wycieczki w górach.

Ponadto ujawniono, że motywem zbrodni było azjatyckie pochodzenie 17-latki. Johanne była adoptowaną córką macochy 22-latka. Pochodziła z Chin. Została adoptowana, kiedy miała kilka miesięcy.

Początkowo policja podejrzewała, że Philip Manshaus zabił siostrę, bo domyśliła się, co planuje i próbowała zapobiec atakowi na meczet. 21-latek zeznał, że chodziło o jej rasę.

Przy okazji wyszło na jaw, że podczas zatrzymania Manshaus miał na głowie kask z przymocowaną kamerką GoPro, która wszystko rejestrowała. Policja nie chce jednak potwierdzić, czy na nagraniu z kamerki widać, jak 21-latek zabija siostrę.

Podczas przesłuchania w sądzie Philip Manshaus mówił o "wojnie rasowej". Twierdził, że etniczni Norwegowie wystawiają się na niebezpieczeństwo poprzez kontakty z osobami, które - jak podkreślał - nie są białe. Zastrzelenie siostry miało być ostrzeżeniem dla macochy i ojca.

Do strzelaniny w centrum islamskim al-Nur w Baerum na przedmieściach Oslo doszło 10 sierpnia. Napastnik ranił jedną osobę, zanim został obezwładniony przez modlących się w meczenie mężczyzn.

Sąd w Oslo nie wyznaczył jeszcze daty ogłoszenia wyroku. Podczas posiedzenia aresztowanego Philip Manshaus powitał zebranych nazistowskim pozdrowieniem.