W niedzielę w Tureckiej Republice Cypru Północnego (TRCP), państwie uznawanym tylko przez Turcję, odbędzie się druga tura wyborów prezydenckich. Zdaniem ekspertów, jej wynik może zaważyć na przyszłości całej wyspy.

W wyborach walczą, obecny prezydent TRCP Mustafa Akinci oraz jej premier Ersin Tatar, którego kandydaturę popiera prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan. Akinci popiera zjednoczenie Cypru na bazie federacji. Przywódca nacjonalistycznej Partii Jedności Narodowej (UBP) Tatar uważa, że jest to niemożliwe.

O tym jak ważne są te wybory mówi Umut Bozkurt, wykładowczyni stosunków międzynarodowych na Wschodnio-Śródziemnomorskim Uniwersytecie w Famaguście.

Jeśli przeanalizujemy to co obecnie na temat rozwiązania problemu cypryjskiego mówi Ankara, od razu widać, że rząd turecki także nie jest zainteresowany połączeniem obu części wyspy. Dlatego, jeśli jej kandydat zostanie prezydentem zjednoczenie będzie bardzo trudne. Tatar nie ma też nic przeciwko rosnącemu interwencjonizmowi Turcji w wewnętrzne sprawy Północy. Akinci jest od Ankary o wiele bardziej niezależny. Jego zwycięstwo dałoby zwolennikom zjednoczenia wyspy więcej nadziei - wyjaśnia.

W pierwszej turze, tydzień temu, Tatar zdobył około 33 proc. głosów a Akinci ponad 29. Frekwencja wyborcza wyniosła 58 proc.

Podział Cypru, niewielkiej wyspy położonej we wschodniej części Morza Śródziemnego, 40 km na południe od Turcji, na legalną, zamieszkaną przez Greków cypryjskich Republikę Cypryjską, i nielegalną, zamieszkaną przez Turków cypryjskich TRCP, nastąpił w 1974 roku, w wyniku interwencji armii tureckiej w odpowiedzi na zamach stanu, przeprowadzony przez grecko-cypryjskich nacjonalistów.

Od lat, pod egidą ONZ, prowadzone są negocjacje na temat ponownego jej zjednoczenia. Ostatnie rozmowy w lipcu 2017 roku w szwajcarskiej miejscowości Cranz Montana zakończyły się fiaskiem.