Na gali Oscarów nie mogło zabraknąć odniesień do polityki i ostatnich gwałtownych wydarzeń na świecie. Gospodarz gali, komik Conan O'Brien subtelnie zażartował z Donalda Trumpa i jego prorosyjskich skłonności, czym wzbudził entuzjastyczną reakcję widowni.
Najlepszym filmem 97. gali rozdania Oscarów okazała się "Anora". Obraz Seana Bakera opowiada o striptizerce, która wychodzi za syna rosyjskiego oligarchy. Ten przybywa wraz z małżonką, by unieważnić ślub, ale Ani staje do walki o swój związek.
Dzieło zdominowało tegoroczną galę, zdobywając pięć statuetek, w tym właśnie dla najlepszego filmu.
Anora ma dobrą noc. To wspaniała wiadomość, zwycięstwa już w dwóch kategoriach - mówił O'Brien, wchodząc na scenę. Po czym dodał:
Myślę, że Amerykanie są podekscytowani, widząc, że ktoś nareszcie postawił się potężnemu Rosjaninowi.
Na widowni rozległy się głośne śmiechy i brawa, a żart został odebrany jako jednoznaczne nawiązanie do ostatnich wydarzeń związanych z Ukrainą.


