​Turcja nie przekazywała nikomu żadnych nagrań audio - oświadczył szef MSZ tego kraju Mevlut Cavusoglu, odnosząc się do doniesień, że władze w Ankarze przekazały USA nagranie z zabójstwa saudyjskiego dziennikarza Dżamala Chaszukdżiego.

Wypowiedź Cavusoglu, który przebywa z wizytą w Albanii, przekazała telewizja CNN Turk.

Szef tureckiej dyplomacji powiedział również dziennikarzom, że Ankara dysponuje dowodem i informacji ze śledztwa na temat zniknięcia Chaszukdżiego na początku października w konsulacie Arabii Saudyjskiej w Stambule.

Prezydent USA Donald Trump zwrócił się do władz tureckich o przekazanie Stanom Zjednoczonym nagrań audio i wideo mających potwierdzać, że Chaszukdżi był torturowany, a następnie zamordowany w Stambule przez agentów rządu saudyjskiego. Poprosiliśmy o te (nagrania), jeśli istnieją - powiedział Trump w środę czasu miejscowego. Dodał, że "prawdopodobnie istnieją".

Trump wypowiadał się w reakcji na opublikowanie w środę w internetowym wydaniu dziennika "New York Times" relacji tureckiego dygnitarza, który powołując się na nagrania dźwiękowe posiadane przez władze tureckie, twierdzi, że są one dowodem, iż Chaszukdżi po wejściu do saudyjskiego konsulatu w Stambule 2 października, ok. godz. 13 czasu miejscowego był torturowany, a następnie zamordowany przez 15 agentów saudyjskich.

Wcześniej transkrypcja nagrań, posiadanych rzekomo przez turecki wywiad, została opublikowana, ze wszystkimi wstrząsającymi szczegółami, na pierwszej stronie tureckiego prorządowego dziennika.

Dzień wcześniej Trump i sekretarz stanu USA Mike Pompeo wydawali się być zadowoleni z zapewnień króla Arabii Saudyjskiej Salmana i następcy tronu księcia Muhammada ibn Salmana, że rządząca rodzina królewska nie ma nic wspólnego z zaginięciem dziennikarza. Trump zarzucił krytykom władz w Rijadzie, że działają według zasady "winny do czasu, kiedy dowiedzie, że jest niewinny".

W czwartek Trump oświadczył już, że jego zdaniem Chaszukdżi nie żyje. Zapowiedział, że reakcja USA w stosunku do Arabii Saudyjskiej prawdopodobnie będzie "bardzo surowa", ale nadal chce wyjaśnienia, co się dokładnie stało z dziennikarzem pracującym m.in. dla gazety "Washington Post". 

(az)