Chwile grozy na australijskiej plaży Cabarita. Surfer przeżył atak rekina, który dosłownie przegryzł jego deskę na pół. To już drugi podobny incydent w tej okolicy w ciągu ostatnich dwóch miesięcy.

Atak o świcie

Do niebezpiecznego zdarzenia doszło w poniedziałek, około godziny 7:30 czasu lokalnego, na plaży Cabarita w stanie Nowa Południowa Walia w Australii. Miejsce to znajduje się zaledwie 35 kilometrów od znanego kurortu Byron Bay.

W sieci pojawiło się zdjęcie, które błyskawicznie obiegło media społecznościowe - widać na nim deskę złamaną na pół, z wyraźnym śladem po ugryzieniu.

Surfer wyszedł bez szwanku

Legenda amerykańskiego surfingu, Kelly Slater, nie krył zaskoczenia, komentując incydent na Instagramie.

"Niesamowite, że nic mu nie jest. Świetny przykład tego, dlaczego tak bardzo boję się pływania na otwartym oceanie" - napisał.

Służby lokalne potwierdziły, że surfer nie odniósł żadnych obrażeń.

Plaża zamknięta dla odwiedzających

Władze hrabstwa Tweed natychmiast zdecydowały o zamknięciu plaży Cabarita do odwołania.

To już drugi atak rekina w tym miejscu w ostatnim czasie - niespełna dwa miesiące temu ofiarą drapieżnika padł chłopiec.