Dziesiątego dnia od wybuchu pożaru w Parku Narodowym Czeska Szwajcaria strażakom udało się ograniczyć obszar objęty żywiołem o ponad połowę, do 400-450 hektarów. W kilku rejonach parku w ciągu dnia pojawiały się jednak ponowne skupiska ognia. Strażacy muszą się często zmieniać ze względu na panujące upały.

Sztab kierujący akcją gaśniczą ściągnął ze wszystkich regionów Czech ręczne kamery termowizyjne, które mają pomóc strażakom w bieżącym określaniu miejsc, gdzie nadal tli się ogień. Ściągnięto także indywidualne plecaki gaśnicze o pojemności 20 litrów wody. Stanowią wyposażenie strażaków, którzy dogaszają rejon pożaru.

Strażacy muszą się często zmieniać ze względu na panujące upały. Zdarzają się sytuacje, w których zanim dotrą na miejsce akcji, są już wyczerpani.

Jeden ze strażaków zasłabł i został przewieziony do szpitala. Na najbliższe dni prognozowane są temperatury nadal przekraczające 30 stopni C.

Dziś w walce z pożarem uczestniczyły samoloty i śmigłowce. Czeskie i słowackie maszyny gasiły także skupiska ognia w sąsiednich Niemczech, gdzie płonie park Saska Szwajcaria.