Zwolennicy pokonanego w wyborach prezydenckich Mir-Hosejna Musawiego podpalili w sobotę budynek w południowej części Teheranu, w którym zazwyczaj zbierają się sympatycy prezydenta Iranu Mahmuda Ahmadineżada. W stolicy dochodziło do gwałtownych starć opozycyjnych demonstrantów z policją. Sam Musawi twierdzi, że jest gotów zostać męczennikiem i nie ustąpi. Wezwał swoich zwolenników do dalszych protestów.

Do starć doszło między innymi między irańską policją a tysiącami zwolenników opozycji, którzy usiłowali dostać się na plac Rewolucji, gdzie zaplanowano manifestację. Według świadków, policja blokuje ludzi na chodnikach i przypiera ich do ziemi. Około dwóch tysięcy demonstrantów zebrało się również przed pobliskim Uniwersytetem Teherańskim. Policja użyła wobec nich gazu łzawiącego i armatek wodnych.

Wcześniej informowano, że za pomocą gazu łzawiącego rozpędzono manifestację zwolenników Mir-Hosejna Musawiego, którzy zebrali się na placu Rewolucji. Do starć policji z demonstrantami miało dojść również na innym placu, oddalonym o około cztery kilometry.

Agencje podały również, że wskutek wybuchu bomby zginął zamachowiec-samobójca. Trzy inne osoby zostały ranne. Eksplozja nastąpiła w pobliżu mauzoleum przywódcy rewolucji islamskiej z 1979 roku, ajatollaha Ruhollaha Chomeiniego.

Część głosów zostanie przeliczona?

Irańska Rada Strażników wyraziła gotowość ponownego przeliczenia 10 procent przypadkowo wybranych głosów, oddanych w wyborach prezydenckich 12 czerwca. Informację przekazał jej rzecznik Abbasali Kadchodai. Jak dodał, ostateczna decyzja w sprawie wyników zostanie wydana w środę.

Rada Strażników jest gotowa ponownie przeliczyć do 10 procent oddanych głosów, wybranych na chybił-trafił, w obecności przedstawicieli trzech kandydatów kwestionujących wyniki wyborów - oświadczył Kadchodai, którego zacytowała irańska telewizja państwowa.

Trzej kandydaci, którzy według oficjalnych wyników przegrali w wyborach 12 czerwca, zostali wezwani na nadzwyczajne posiedzenie Rady Strażników. Ma ona rozpatrzyć ich skargi na nieprawidłowości podczas głosowania. Na posiedzeniu nie pojawili się jednak ani Mir-Hosejn Musawi, ani Mehdi Karubi, a tylko konserwatysta Mohsen Rezai.

Zwycięzcą ubiegłotygodniowych wyborów został urzędujący prezydent Mahmud Ahmadineżad. Od momentu ogłoszenia wyników głosowania przez Iran przetacza się fala gwałtownych protestów. W starciach manifestantów z policją zginęło już co najmniej siedem osób.