Osiem lat temu świat obiegła wiadomość, że samolot wbił się w wieżę nowojorskiego World Trade Center. Przez kilkanaście minut można było myśleć, że to niewiarygodny, tragiczny, ale jednak wypadek lotniczy. Gdy w bliźniaczą wieżę uderzyła druga maszyna, było już jasne, że to skoordynowany atak.

Każdego roku, 11 września, wszyscy jesteśmy nowojorczykami - mówił prezydent USA Barack Obama podczas obchodów rocznicowych pod Pentagonem. Pamiętajmy, co zjednoczyło nas jako jeden naród Amerykanów. Zjednoczył nas nie tylko ból, ale także postanowienie, by w zagrożeniu stać ramię w ramię dla kraju, który kochamy - zaznaczył.

W rocznicę tragicznych wydarzeń korespondent RMF FM Paweł Żuchowski odwiedził Strefę Zero na Manhattanie. Rozmawiał z młodą Afganką, która przyszła tam, by pokazać i wytłumaczyć swojemu kilkuletniemu synowi, co dzieje się, gdy ludzi ogarnia nienawiść. Posłuchaj:

Osiem lat temu, 11 września 2001 r., rano dwa samoloty pasażerskie, opanowane przez terrorystów z Al-Kaidy, wbiły się w bliźniacze wieżowce World Trade Center w Nowym Jorku. Niedługo po tym zawaliły się, grzebiąc pod gruzami około 2700 osób. Trzeci porwany przez terrorystów samolot uderzył tego samego dnia w Pentagon w Waszyngtonie, zabijając 184 osoby. Czwarta maszyna, która leciała w kierunku Białego Domu lub Kapitolu, i w której pasażerowie podjęli walkę z terrorystami, próbując odebrać im stery, runęła na ziemię koło miejscowości Shanksville w stanie Pensylwania.