Turecka policja wkroczyła w sobotę wieczorem do parku Gezi w Stambule, gdzie od dwóch tygodni trwa protest przeciwników premiera Recepa Erdogana. Funkcjonariusze rozpylili gaz łzawiący, by rozproszyć demonstrantów.

Interwencja mundurowych została wcześniej zapowiedziana przez szefa tureckiego rządu. Mamy w niedzielę publiczne spotkanie w Stambule. Mówię to wyraźnie: jeśli plac Taksim nie zostanie opuszczony, krajowe siły bezpieczeństwa będą wiedzieć, jak ewakuować stamtąd ludzi - zapowiadał Erdogan w przemówieniu do kilkudziesięciu tysięcy zwolenników swojej Partii Sprawiedliwości i Rozwoju na dalekich przedmieściach Ankary.

Przez ostatnich 17 dni, jak wiem, we wszystkich zakątkach Turcji miliony i miliony modlą się za nas. Widzieliście, jak prowadzi się spisek, jak zakłada pułapkę - mówił Erdogan do swoich sympatyków. Jesteście tutaj i udaremniacie zdradziecki spisek, zdradziecki atak! - podkreślił. Zapewnił, że ma dokumenty świadczące o tym, iż niezidentyfikowane bliżej ugrupowania w kraju i za granicą konspirowały, by doszło do protestu w Stambule.