Skandal podsłuchowy wstrząsnął Portugalią zaledwie tydzień przed niedzielnymi wyborami prezydenckimi. Ustępujący socjalistyczny prezydent Joao Sampaio znalazł się wśród ponad 200 osób, których rozmowy telefoniczne były podsłuchiwane i nagrywane.

Nielegalne podsłuchy założono w ramach śledztwa w sprawie seksualnego molestowania dzieci w największym w Portugalii sierocińcu. Instalacje zamontowali pracownicy prokuratury, nagrania były kopiowane na dyski, a następnie dołączano do akt sprawy. Na taką działalność nie wydał zgody sąd.

Podsłuchiwany miał być nawet prokurator generalny kraju. Sprawa molestowania dzieci w Casa Pia sięga najwyższych kręgów portugalskiej politycznej i społecznej elity. W procesie, który zaczął się w listopadzie ubiegłego roku przed sądem odpowiadają m.in. jeden z byłych ambasadorów, poseł do parlamentu i najpopularniejszy w Portugalii prezenter telewizyjny.