Przypadająca w ten weekend rocznica wybuchu wojny rosyjsko-gruzińskiej zamieniła się w Rosji w propagandowe święto. Rządowe media nawet nie próbują zachować obiektywizmu – wciąż powtarzają, że celem Gruzji była likwidacja Osetyjczyków. Jednak dziennik „Kommiersant” zauważa, że oficjalne media nie informują o 162 osetyjskich ofiarach konfliktu.

Rosja to kraj pełen bohaterskich żołnierzy, kraj broniący słabych i wyzwalający uciemiężonych – taką wersję lansują państwowe media. Kolejny raz nasze państwo to potwierdziło i obroniło na oczach świata mały naród walczący o wolność i niepodległość - mówi jeden z weteranów II wojny światowej.

Z kolei ambasador Rosji przy NATO Dmitrij Rogozin twierdzi, że przekonał zachodnich dyplomatów do rosyjskiej wersji wydarzeń na Kaukazie. Rozumieją, że Saakaszwili okazał się sukinsynem. Chociaż ich, to jednak sukinsynem. Teraz nie można już mówić o wstąpieniu Gruzji do NATO. Tę sprawę praktycznie rozwiązaliśmy i chociaż to gorzka ironia - przy pomocy Saakaszwilego - zaznacza. Posłuchaj relacji korespondenta RMF FM Przemysława Marca:

Rok temu Gruzja podjęła próbę zbrojnego odzyskania utraconej w latach 90. zbuntowanej prowincji. Rosja odpowiedziała interwencją militarną, wykraczającą na terenie Gruzji poza terytorium Osetii Południowej. Po wojnie Moskwa uznała niepodległość Osetii Południowej i drugiej separatystycznej republiki w Gruzji - Abchazji. Poparła ją w tym jedynie Nikaragua.