W wojnie przeciwko Ukrainie walczy Polak - mężczyzna tłumaczy, że wstąpił do rosyjskiej armii, bo nie mógł ścierpieć "propagandy w Polsce" oraz rzekomych kłamstw na temat Rosji. W filmach publikowanych na popularnej platformie społecznościowej mówi m.in., że rosyjska armia powinna "zrobić porządek w Polsce". O sprawie napisał w środę portal telewizji Biełsat.
Mężczyzna publikuje filmy w sieci, ma na sobie rosyjski mundur, mówi po polsku bez akcentu i zbiera "dziesiątki tysięcy wyświetleń.
Według portalu telewizji Biełsat, to obywatel Polski, który znajduje się na "froncie zaporosko-donbaskim" we wschodniej części Ukrainy. Na czapce nosi naszywkę "w barwach rosyjskich z łacińską literą V, będącą jednym z symboli rosyjskiej agresji (na Ukrainę)" - wyjaśnia stacja.
Człowiek ten mówi, że wstąpił do rosyjskiej armii, bo nie mógł ścierpieć "propagandy w Polsce" oraz rzekomych kłamstw na temat Rosji.
Wystarczy się samemu zainteresować, nie słuchać tego, co mówią w telewizji, tylko poszukać materiałów, cofnąć się do 2014 roku i sami się dowiecie, kto tak naprawdę wywołał tę wojnę - cytuje jego słowa Biełsat.
Utrzymuje też, że Rosja nie zamierza zaatakować kolejnych państw, w tym Polski i Łotwy, a jedynie "nie pozwolić na to, żeby Amerykanie weszli na Ukrainę". Wyraża też żal, że późno dołączył do rosyjskiego wojska.
Polak - jak relacjonuje Biełsat - ostrzega rodaków przed "banderowcami", którzy rzekomo chcą wciągnąć Polskę w wojnę.
Z drugiej strony chciałby, żeby tzw. specjalna operacja wojskowa (w języku rosyjskiej propagandy to rozpętana przez Rosję wojna przeciwko Ukrainie) "dotarła do Polski i zrobiła porządek".
Mężczyzna nazywa obecny rząd "zdrajcami Polski", a Unię Europejską - "IV Rzeszą". Wzywa też polską armię, by zrobiła porządek "z tym syfem w kraju" - podaje Biełsat.
Jeden z użytkowników portali społecznościowych wspomniał, że polski "bohater" filmów z rosyjskiej części ukraińskiego Donbasu służył w jednym z batalionów logistycznych Wojska Polskiego w Krakowie. Jednostka ta do czasu publikacji materiału tego nie potwierdziła - podkreśla Biełsat.
Przypomina, że w Polsce najemnictwo jest przestępstwem, za które grozi do pięciu lat więzienia.


