​Szpital uniwersytecki w Plymouth, gdzie przebywa obywatel Polski w stanie wegetatywnym, wydał w piątek oświadczenie, w którym podkreślił, że w każdej sytuacji dba o najlepszy interes pacjentów i stara się współdziałać z rodziną w celu określenia ich prawdopodobnej woli.

Naszą główną rolą w University Hospitals Plymouth NHS Trust jest zapewnienie pełnej współczucia opieki naszym pacjentom, dbając przez cały czas o ich bezpieczeństwo i najlepszy interes - napisano w oświadczeniu szpitala. Przypadek R.S., mężczyzny w średnim wieku, który ma żonę i dzieci, jest bardzo smutny dla wszystkich zainteresowanych - podkreślono. Decyzją sądu personalia mężczyzny nie mogą być publikowane ze względu na dobro rodziny.

Szpital przypomniał w oświadczeniu, że na początku listopada 2020 roku R.S. doznał w domu ataku serca, w wyniku którego doszło do zatrzymania akcji serca, a jego mózg był pozbawiony tlenu przez co najmniej 45 minut. Jak dalej wyjaśniono, początkowo znajdował się w śpiączce, ale obecnie jego stan się poprawił do stanu wegetatywnego, z niewielką szansą na przejście w stan minimalnej świadomości na niskim poziomie. Podkreślono, że został on zbadany przez wielu lekarzy, w tym przez eksperta spoza szpitala.

We wszystkich takich przypadkach personel medyczny ściśle współpracuje z rodziną pacjenta, aby określić jego prawdopodobne życzenia co do dalszego postępowania. Żona R.S., będąca nią od 17 lat, była pewna, że jej mąż nie chciałby żyć w takim stanie. Jednakże inni członkowie jego rodziny, w tym niektórzy mieszkający w Polsce, uważali, że wiara katolicka R.S. oznacza, że będzie on chciał kontynuować leczenie - głosi oświadczenie.

Jak wyjaśniono, w związku z tym szpital zwrócił się do Sądu Opiekuńczego w celu rozstrzygnięcia sporu i uzyskania orzeczenia, co leży w najlepszym interesie R.S. Wymagało to od sądu podjęcia decyzji w sprawie diagnozy i rokowań dla R.S., a także rozstrzygnięcia sporu dotyczącego tego, czego chciałby R.S., gdyby był w stanie podjąć decyzję. Sąd zaakceptował opinię jego żony na temat jego poglądów - wyjaśnił szpital dodając, że z diagnozą i prognozą zgodził się niezależny ekspert, dr Dominic Bell.

Jak dalej przypomniano, w grudniu brytyjski Sąd Opiekuńczy orzekł, że w najlepszym interesie R.S. nie leży leczenie podtrzymujące życie, lecz opieka paliatywna, a decyzja ta była dwukrotnie rozpatrywana i podtrzymana przez sąd apelacyjny. Złożono szereg wniosków do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, które według wiedzy szpitala zostały albo odrzucone, albo nie dopuszczone. Przypomniano też, że Sąd Opiekuńczy zadecydował, że przeniesienie do Polski nie leży w najlepszym interesie R.S.

Opieka i leczenie zapewniane przez szpital R.S. są w pełni zgodne z orzeczeniami sądów. Nadal zapewniamy pełną współczucia opiekę, tak jak wszystkim pacjentom u kresu życia. Wyrażamy współczucie dla pacjenta i członków jego rodziny. Jest to bardzo trudna i tragiczna sytuacja dla wszystkich zainteresowanych. Naszą rolą jest zapewnienie opieki w najlepszym interesie pacjenta, a w razie sporu skierowanie sprawy do sądu, a następnie ścisłe przestrzeganie postanowień sądu - napisał szpital w oświadczeniu.

Wcześniej w piątek wiceminister sprawiedliwości Marcin Warchoł poinformował, że do konsulatu RP w Londynie został wysłany paszport dyplomatyczny dla R.S. Jeśli strona brytyjska uznałaby taki status, oznaczałoby to przejście mężczyzny pod polską jurysdykcję, a tym samym otwierałoby możliwość jego przetransportowania do Polski. Również w piątek rzecznik praw obywatelskich Adam Bodnar zwrócił się w sprawie R.S. do brytyjskiej komisji praw człowieka i niedyskryminacji oraz do komisji etyki lekarskiej Brytyjskiego Stowarzyszenia Medycznego.

Część rodziny, która walczy o podtrzymywanie życia, uważa, że stan R.S. poprawił się zauważalnie od czasu pierwszego orzeczenia sądu. Wskazała, że po odłączeniu go od aparatury wspomagającej oddychanie oddycha on samodzielnie i nie było potrzeby jej ponownego przyłączenia; przedstawiała też jako dowód nagranie wideo, na którym mężczyzna mruga oczami w trakcie obecności rodziny w szpitalu. Zdaniem tej części rodziny zatem nie można mówić o tym, że znajduje się on w śpiączce ani w stanie wegetatywnym, lecz w stanie minimalnej świadomości. Ich zdaniem szpital nie wykonał wszystkich badań w związku z poprawą stanu mężczyzny.