Prezydent USA Donald Trump nie zamierza na obecną chwilę przejmować kontroli nad Gwardią Narodową - zapewnił jego doradca ds. bezpieczeństwa narodowego Robert O'Brien. Skomentował w ten sposób zamieszki w amerykańskich miastach po zabiciu przez policję Afroamerykanina George'a Floyda.

Doradca prezydencki zastrzegł zarazem, że jeśli "gubernatorzy oraz burmistrzowie będą tego potrzebować", to Biały Dom "ma dalsze aktywa wojskowe".

W wywiadzie dla telewizji CNN O'Brien ocenił, że w Stanach Zjednoczonych "nie ma systemowego rasizmu w policji". Wskazał, że pracuje w niej wielu Afroamerykanów, Latynosów czy osób pochodzenia azjatyckiego.

W USA trwają protesty wywołane zabójstwem przez policję w Minneapolis 46-letniego Floyda. Z dnia na dzień rozszerzają się na nowe miasta. Tłum wznosi hasła przeciwko prezydentowi, rasizmowi oraz policji. Dochodzi do zamieszek, w Minneapolis plądrowano sklepy i spalono komisariat.

Gwardia Narodowa poinformowała w niedzielę, że zmobilizowała łącznie ok. 5 tys. swoich żołnierzy w 15 stanach oraz mieście Waszyngton. Trump stwierdził, że gdyby do w Minneapolis skierowano Gwardię Narodową dwa dni wcześniej to "nie byłoby żadnych szkód, a komisariat nie zostałby przejęty i zrujnowany".

Słowa Trumpa spotkały się z krytyką. Burmistrz Atlanty Keisha Lance Bottoms powiedziała, że prezydent powinien zakończyć swoje komentarze na ten temat. Mówi i pogarsza sprawę - oceniła.