Trzyosobowa komórka neonazistów z Niemiec, która ma na sumieniu śmierć przynajmniej dziesięciu osób, była obserwowana nie tylko przez niemieckie tajne służby i policję, ale także przez wojskowy kontrwywiad. "Nie powinniśmy jeszcze wydawać zdecydowanych sądów, ale wygląda to tak, że nasze działania wyglądały żałośnie" - komentuje minister spraw wewnętrznych Hans-Peter Friedrich.

Agenci kontrwywiadu 13 lat temu ustalili miejsce pobytu poszukiwanej grupy. Wtedy miała na koncie jedynie podkładanie bomb lub ich atrap, często oznaczonych swastyką. Informacja od agentów trafiła do ich zwierzchników, ale nie została wykorzystana.

Dwa lata później troje nacjonalistów zabiło pierwszą ze swoich ofiar. W sumie zamordowali przynajmniej ośmiu Turków, Greka i policjantkę. Przez lata nie zostali złapani, choć teraz, po samobójstwach dwóch z członków, okazuje się, że interesowały się nimi chyba wszystkie służby.

Szefowa resortu sprawiedliwości obiecała natomiast odszkodowania dla rodzin ofiar neonazistów.