Niezdrowy styl życia, ekstremalne warunki pracy oraz stres związany z obowiązkiem odwiedzenia 152 milionów domów w 24 godziny - tak życie Świętego Mikołaja podsumowują naukowcy ze Szwecji. Ich zdaniem niemożliwe jest, by ktokolwiek mógł to wytrzymać.

Widoczna otyłość Mikołaja i zaczerwieniona twarz wskazują, że jest on narażony na zawał serca i udar mózgu. Co więcej, zdaniem naukowców, powinien być leczony na cukrzycę i nadciśnienie. Niewykluczone, że ma też problemy z cholesterolem.

Święta dla Mikołaja oznaczają niedobór snu i dużo stresu, który też ma z pewnością wpływ na zdrowie. W dodatku, gorączka świąteczna może utrudniać Świętemu planowanie posiłków. I pewnie – jak zaznaczają szczeccy naukowcy – jak większość grzeszników je za dużo słodyczy i tłuszczów. No i nie stroni od kieliszka – wszak podczas mrozów na rozgrzewkę trzeba wypić coś mocniejszego. A to ma wpływ na pracę serca Świętego.

Na szczęście Mikołaj mieszka w Laponii i może zdrowo sie odżywiać. Ma tam czystą źródlaną wodę, mięso reniferów i łososia.

Jak Święty rozdaje prezenty

Matematycy obliczyli, że w świąteczny czas Mikołaj musi składać 900 wizyt na sekundę. Jak tłumaczą, na świecie żyje około 2 mld dzieci, ale ponieważ Święty nie odwiedza muzułmanów, wyznawców hinduizmu, żydów i buddystów, musi obsłużyć "tylko" około 380 mln z nich. Zakładając, że przeciętna rodzina ma 2,5 dziecka można wyliczyć, że Mikołaj ma w Wigilię do odwiedzenia około 152 mln domów. Aby je wszystkie „obskoczyć” starannie musi zaplanować trasę, najlepiej by podróżował ze wschodu na zachód, by wydłużyć dwudziestoczterogodzinną dobę.

Ale naukowe zabawy ze Świętym idą jeszcze dalej. Naukowcy pastwią się nad nim i wyliczają, że aby uporać się ze wszystkimi prezentami jego sanie powinny lecieć z prędkością niemal 90 km na sekundę, czyli w przybliżeniu 265 razy szybciej niż prędkość dźwięku. Tylko co z przeciążeniem – zastanawiają się fizycy. Piloci odrzutowców tracą chwilowo przytomność przy przeciążeniu zaledwie 7 razy większym niż przyciąganie ziemskie. A na Mikołaja w pędzących saniach musiałaby działać siła 14 mln razy większa niż siła przyciągania ziemskiego.

Jeśli założymy, że każde dziecko otrzymuje na święta prezent ważący 1 kg, to wszystkie prezenty łącznie musiałyby mieć 380 000 ton. Trzeba też wspomnieć, że sam Mikołaj nie jest chucherkiem. Oj, biedne renifery…