Kiedy Alaksandr Łukaszenka przekaże władzę na Białorusi? Prezydent uchylił rąbka tajemnicy w rozmowie z amerykańskim tygodnikiem "Time". Ujawnił także, jakie pytanie dziennikarza może rozzłościć jego syna Mikołaja.
Łukaszenka przyznał, że kolejny przywódca kraju może być osobą, która będzie prowadzić "nieco inną politykę" niż on.
"Tylko niech niczego od razu nie zepsuje" - ostrzega prezydent Białorusi, dodając, że krajem należy rządzić tak, jak rządził Łukaszenka, czyli "biorąc ciężar na swoje barki, opierając się na tym, co już jest, spokojnie rozwijając kraj w drodze ewolucji, żeby nie doszło do rewolucyjnego załamania".
"A jeśli przekona społeczeństwo, by pójść w innym kierunku, niech go Bóg broni..." - zaznaczył białoruski przywódca, który odpowiedział także na pytanie, czy sam zamierza kandydować w kolejnych wyborach.
"Nie, nie planuję tego teraz, nie planuję już tego" - przekazał sensacyjne wiadomości Alaksandr Łukaszenka.
Łukaszenka został także zapytany o swojego ewentualnego następcę. W mediach spekuluje się, że prezydent tworzy dynastię, a jego miejsce zajmie syn głowy państwa, Mikołaj.
"Nie, on nie jest następcą. Wiedziałem, że o to chciałeś zapytać. Nie, nie, nie. Zapytaj go - możesz go tym bardzo urazić" - odparł dyktator.
Mikołaj Łukaszenka to najmłodszy syn prezydenta Białorusi, Aleksandra Łukaszenki. Urodził się w 2004 roku i od najmłodszych lat pojawiał się publicznie u boku ojca podczas oficjalnych uroczystości, spotkań międzynarodowych i wizyt zagranicznych. W mediach często spekuluje się, że może być przygotowywany do przejęcia władzy po ojcu, choć oficjalnie nie pełni żadnej funkcji państwowej.
W ostatnich latach Mikołaj Łukaszenka coraz częściej pojawia się w przestrzeni publicznej, a jego obecność podczas ważnych wydarzeń politycznych na Białorusi jest szeroko komentowana. W styczniu 2025 roku był obecny podczas nagrania orędzia noworocznego prezydenta do Białorusinów.
Sam Alaksandr Łukaszenka określił kiedyś syna mianem "najważniejszego opozycjonisty" w rodzinie, co stanowiło bardziej ponury żart Łukaszenki niż faktyczną diagnozę aktywności politycznej syna.


