Izraelski rząd zatwierdził listę nowych celów nalotów w południowym Libanie. Samoloty po kilkugodzinnej przerwie znów ruszyły do akcji. Zaatakowane zostały m.in. szyickie przedmieścia Bejrutu. Libańska policja informuje, że jeden z pocisków uderzył w bus pełen pasażerów. Co najmniej 15 osób zginęło, jest wielu rannych.

Rano Izraelczycy zbombardowali m.in. rejon domu prosyryjskiego przewodniczącego libańskiego parlamentu w Bejrucie, okolice palestyńskiego obozu dla uchodźców Ain Al Helweh i przedmieścia miasta Sidon.

W odpowiedzi Hezbollah wystrzelił kilkanaście rakiet w stronę północnego Izraela. Pociski uderzyły m.in. w nadmorski kurort Naharuję. Według izraelskich źródeł wojskowych nie spowodowały one żadnych ofiar.

Wczoraj późnym wieczorem Libańczycy zaatakowali jeden z izraelskich okrętów wojennych u wybrzeży kraju. 4 izraelskich żołnierzy zostało uznanych za zaginionych. Izraelska telewizja przekazała informację, że odnaleziono już ciało co najmniej jednego z czterech marynarzy. Rzeczniczka armii nie potwierdza tej wiadomości.

Dziennik „The Jeruzalem Post” pisząc o tym ataku, zastanawia się, czy Hezbollah dodał do swojego arsenału nową broń. Gazeta zwraca uwagę na nieoficjalne informacje izraelskich źródeł wojskowych, które twierdzą, że w okręt uderzył wyładowany materiałami wybuchowymi zdalnie sterowany bezzałogowy samolot.

Izraelskie samoloty od rana zrzucają nad Bejrutem ulotki, na których przywódca Hezbollahu przedstawiony jest jako kobra przygotowująca się do ataku na libańską stolicę. „Libańczycy strzeżcie się" - głosi podpis pod karykaturą Nasrallaha.

Mieszkańcy obu stron izraelsko-libańskiego pogranicza przygotowują się na najgorsze i gwałtowne nasilenie walk. W samym Izraelu ponad 200 tys. ludzi spędza kolejny dzień w schronach.

Przywódca Hezbollahu zapowiedział otwartą wojnę przeciwko Izraelowi. Przedstawiciel organizacji w libańskim rządzie, minister ds. energetyki i wody Mohammad Fneish dodał: Izrael słono zapłaci za ataki na terytorium Libanu. Nie puścimy płazem nalotów na południowe przedmieścia Bejrutu. Ostrzeliwanie dzielnic mieszkalnych przeczy wszelkim zasadom wojny. Nasz ruch oporu będzie bronił swego narodu i ziemi.

Z Libanu wyjeżdża kto może. Swoich obywateli postanowiła ewakuować m.in. Szwecja. Ale Liban to kraj odcięty od świata. Polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych także apeluje do rodaków, by wyjechali z kraju - problem w tym, że w tej chwili jest to niemożliwe – lotnisko w Bejrucie zostało zamknięte, a izraelskie samoloty zbombardowały autostradę do stolicy Syrii – Damaszku.

Z naszą ambasadą w Bejrucie kontaktuje się około 20 Polaków, którzy chcieliby wyjechać z dotkniętego wojną kraju.

Według najnowszych sondaży internetowych 65 proc. Izraelczyków uważa, że akcja wojskowa w Libanie jest nadal zbyt słaba. Na razie w operacji uczestniczy głównie lotnictwo, co przyrównywane jest przez ekspertów do ataków NATO na Serbię 7 lat temu – wtedy też w działaniach nie uczestniczyły siły lądowe. Akcja ta trwała prawie 80 dni. Wątpliwe jest, czy armia izraelska będzie miała do dyspozycji chociaż połowę tego czasu.