Niemal dwa lata po masakrze w szkole w Biesłanie jeden z rosyjskich deputowanych sugeruje, że bezpieczeństwo zakładników nie było wówczas priorytetem. W szturmie rosyjskich sił specjalnych na opanowaną przez terrorystów szkołę zginęło ponad 330 osób, w większości dzieci.

Jurij Sawaljew, członek parlamentarnej komisji badającej wydarzenia w Biesłanie, twierdzi, że służby specjalne celowo przeprowadziły szturm na szkołę, używając wszystkich dostępnych środków, w tym czołgów. Bez ostrzeżenia ostrzelały wcześniej szkołę z granatników, ignorując fakt, że w tym czasie trwały negocjacje z napastnikami.

Według Sawaljewa, rosyjskie siły dostały z góry wyraźne polecenie - ważniejsze jest zabicie czeczeńskich terrorystów niż ocalenie zakładników. 700-stronicowy raport Sawaljewa "Biesłan - Prawda Zakładników" przeczy oficjalnej kremlowskiej wersji wydarzeń według której, to terroryści a nie służby specjalne zdetonowały ładunki wybuchowe, a szturm na szkołę nie był celowy.