​Sekretarz stanu USA Rex Tillerson, który w piątek przebywa w Paryżu, gdzie bierze udział w konferencji na temat Libanu, powiedział, że przeniesienie ambasady USA z Tel Awiwu do Jerozolimy "prawdopodobnie" nastąpi najwcześniej za dwa lata.

To nie jest coś, co zdarzy się jeszcze w tym roku, a prawdopodobnie nawet nie w przyszłym, ale prezydent (Donald Trump) chce, byśmy w tej sprawie robili konkretne, zdecydowane postępy - powiedział Tillerson po spotkaniu z ministrem spraw zagranicznych Francji Jean-Yves'em Le Drianem.

Jak komentuje AP, amerykański sekretarz stanu broni decyzji Trumpa w sprawie uznania Jerozolimy za stolicę Izraela i przeniesienia tam ambasady USA, podkreślając, że nie oznacza to, iż Stany Zjednoczone przestają popierać proces pokojowy na Bliskim Wschodzie i dwupaństwowe rozwiązanie tamtejszego konfliktu.

Tillerson spotka się w Paryżu z premierem Libanu Saadem Haririm - podał w czwartek Biały Dom.

Obaj politycy będą rozmawiać w kuluarach spotkania ministrów spraw zagranicznych państw należących do Grupy Wsparcia Libanu. W jej skład wchodzi pięciu stałych członków Rady Bezpieczeństwa - Wielka Brytania, Chiny, Francja, Rosja i Stany Zjednoczone.

Starcia w Gazie i na Zachodnim Brzegu. Zginęło dwóch Palestyńczyków

Władze Autonomii Palestyńskiej podały, że w pobliżu Gazy zginęło dwóch Palestyńczyków "w izraelskim ostrzale"; to pierwsze ofiary protestów, jakie wybuchły po decyzji prezydenta USA Donalda Trumpa o uznaniu Jerozolimy za stolicę Izraela.

Komunikat armii izraelskiej głosi, że kilkuset Palestyńczyków paliło opony i przez granicę obrzucało izraelskich żołnierzy kamieniami; "żołnierze strzelali selektywnie w kierunku dwóch głównych podżegaczy; trafienia zostały potwierdzone".

Wcześniej w piątek agencje podawały, że tysiące Palestyńczyków starły się z izraelskimi siłami bezpieczeństwa na Zachodnim Brzegu, w Strefie Gazy i w Jerozolimie Wschodniej. Izraelskie władze rozmieściły w Jerozolimie setki policjantów w piątek - dzień modlitw na Wzgórzu Świątynnym.

Podczas modłów w meczecie Al-Aksa w Jerozolimie imam powiedział wiernym, że miasto "pozostanie muzułmańskie i arabskie". Po modlitwie blisko 2 tys. osób zebrało się na placu wokół meczetu, krzycząc: "Naszą duszą i krwią będziemy bronić Al-Aksy i Jerozolimy". Następnie tłum udał się w stronę bram Starego Miasta, skandując hasła, takie jak "Jerozolima jest nasza, Jerozolima jest naszą stolicą" oraz "Nie potrzeba nam pustych słów, potrzebujemy kamieni i kałasznikowów".

Starcia wybuchły też w kilkunastu miastach i miasteczkach na Zachodnim Brzegu Jordanu, choć - jak zauważa Reuters - z mniejszą siłą niż dzień wcześniej. W Hebronie i Betlejem kilkudziesięciu Palestyńczyków obrzuciło kamieniami izraelskich żołnierzy, którzy odpowiedzieli gazem łzawiącym i gumowymi kulami. Nad miastem Betlejem unosił się dym z opon podpalonych przez protestujących Palestyńczyków.

Służby medyczne Czerwonego Półksiężyca informowały, że trzech Palestyńczyków, w tym dwóch w Gazie, doznało obrażeń spowodowanych przez ostrą amunicję, a 12 osób miało ślady po uderzeniach gumowych pocisków; kilkadziesiąt osób ucierpiało z powodu gazu łzawiącego.

(ph)