​Do tragicznego wypadku kolejowego doszło w niedzielny wieczór w południowych Niemczech, w landzie Badenia-Wirtembergia. Jak informuje niemiecka agencja prasowa dpa, wykoleiły się co najmniej dwa wagony regionalnego pociągu Deutsche Bahn jadącego na trasie Sigmaringen - Ulm. W katastrofie zginęły trzy osoby, a "co najmniej 41" zostało rannych, z czego 25 ciężko. Przez całą noc trwała akcja ratunkowa.

Do zdarzenia doszło około godziny 18:10 w miejscowości Zwiefaltendorf, w pobliżu dzielnicy Riedlingen w Bechingen, około 45 kilometrów na południowy zachód od Ulm nieopodal granicy z Francją. W momencie wypadku na pokładzie pociągu linii RE 55 znajdowało się około 100 pasażerów. Dwa wagony wypadły z torów, zsunęły się na nasyp i zaklinowały.

Niemieckie media sugerują, że przyczyną katastrofy mogły być intensywne opady deszczu i burze, które przeszły przez region. Ich skutkiem mogło być osunięcie się nasypów kolejowych. Oficjalnie przyczyna wypadku wciąż pozostaje niejasna.

Osuwisko obok torów mogło odegrać pewną rolę - powiedziała Charlotte Ziller, komendantka straży pożarnej w okręgu. Dalsze szczegóły są obecnie badane przez policję.

Na miejscu tragedii przez całą noc pracowały dziesiątki ratowników - służby rozcięły pociąg, aby uwolnić uwięzionych w nim ludzi, a psy tropiące poszukiwały ocalałych. Do rana nie odnaleziono już żadnych osób i nie zgłoszono kolejnych ofiar śmiertelnych.

"To było straszne" - relacjonuje dziennikowi "BILD" naoczny świadek Karl Figler, 76-letni rolnik mieszkający w pobliżu torów. "Dwie osoby leżały martwe obok pociągu. Wyniesiono je w kocach. W tym samym czasie osoby ciężko ranne otrzymywały pomoc medyczną. Mam nadzieję, że wyzdrowieją". Mężczyzna twierdzi, że widział odcięte ramię u jednej z ofiar.

Katastrofa kolejowa w Niemczech. 3 ofiary śmiertelne, ponad 50 rannych

Wśród ofiar śmiertelnych jest maszynista pociągu i inny pracownik Deutsche Bahn. Jak poinformowała Charlotte Ziller, komendantka straży pożarnej w okręgu, początkowo liczba rannych wynosiła 34, ale późnym wieczorem została skorygowana do "co najmniej 41". Stan pięciu osób uznano za krytyczny.

Na miejscu tragedii uruchomiono punkt zbiórki dla krewnych, a Deutsche Bahn udostępniło specjalną, bezpłatną infolinię dla poszkodowanych i ich rodzin: 0800 3 111 111. Podróżnym i pracownikom oferowana jest także pomoc psychologiczna oraz wsparcie kapelanów ratunkowych.

W poniedziałek rano do Riedlingen mają przybyć prezes Deutsche Bahn Richard Lutz, premier Badenii-Wirtembergii Winfried Kretschmann (Zieloni) oraz ministrowie transportu - federalny Patrick Schnieder (CDU) i landowy Winfried Hermann (Zieloni), by na miejscu ocenić sytuację i rozmawiać ze służbami ratunkowymi.

W reakcji na katastrofę głos zabrał kanclerz Niemiec Friedrich Merz. "Wypadek kolejowy w powiecie Biberach to dla mnie szok. Jestem w ścisłym kontakcie z ministrem spraw wewnętrznych i ministrem transportu i poprosiłem ich o wsparcie służb ratowniczych wszelkimi dostępnymi środkami. Opłakujemy ofiary. Składam kondolencje ich bliskim" — napisał w oficjalnym oświadczeniu.

Śledztwo w sprawie katastrofy prowadzą obecnie niemiecka policja i eksperci ds. transportu.