"Za dokonanie zabójstwa w Waszyngtonie ma grozić kara śmierci" - oświadczył Donald Trump. Prezydent USA podkreślił, że "nie jest dyktatorem, chce tylko walczyć z przestępczością".
Zamiar wprowadzenia kary śmierci w amerykańskiej stolicy Donald Trump oznajmił we wtorek na posiedzeniu gabinetu prezydenta Stanów Zjednoczonych. Jeśli ktoś dokona zabójstwa w stolicy, będziemy domagać się (dla niego) kary śmierci - powiedział prezydent USA.
Podkreślił, że "ma to działać jako silny środek prewencyjny". Wszyscy, którzy o tym słyszeli, zgadzają się z tym. Nie wiem, czy jesteśmy gotowi na to w tym kraju, ale nie mamy wyjścia - stwierdził.
Amerykański przywódca doprecyzował, że ma to dotyczyć Waszyngtonu, zaś poszczególne stany mają w tej sprawie decydować samodzielnie.
Prokurator generalna Pam Bondi poinformowała we wtorek, że w ramach ogłoszonej przez prezydenta USA operacji mającej na celu walkę z przestępczością w Waszyngtonie aresztowano 1094 osoby. Z kolei amerykańskie media donoszą, że mieszkańcom stolicy USA, choć popierają walkę z przestępczością w mieście, nie do końca podobają się metody, jakie są w tym celu podejmowane.
Od przejęcia przez Donalda Trumpa kontroli nad policją i wysłania przez niego Gwardii Narodowej na ulice Waszyngtonu minęły zaledwie dwa tygodnie, a mimo to amerykański przywódca już ocenił, że "Waszyngton to teraz jedno z najbezpieczniejszych miast na świecie".
Podkreślił też, że liczy na podobny rezultat w innych miastach, w tym w Chicago.
Zdaniem dziennika "New York Times" postawa Trumpa jest nastawiona na korzyść polityczną. Dziennikarze zwracają uwagę na to, że Trump ogłasza szybkie rozwiązania głęboko zakorzenionych problemów w miastach rządzonych przez demokratów, czyli oponentów głowy państwa.
"Dąży do tego, by być dostrzeżonym jako ten walczący z przestępczością, a następnie chce czerpać z tego polityczne korzyści" - napisał dziennik.
Innego zdania jest natomiast konserwatywna stacja Fox News, która oceniła, że wykorzystanie przez Trumpa Gwardii Narodowej w Waszyngtonie to "sposób na ocalenie innych amerykańskich miast".
W poniedziałek opublikowano badania Harvard Caps/Harris, z których wynika, że 54 procent amerykańskich wyborców uważa działania prezydenta Trumpa w Waszyngtonie za usprawiedliwione, zaś 46 proc. za niepotrzebne.
Zdecydowana większość zwolenników republikanów, bo 85 procent, popiera działania prezydenta USA, przeciwko jest natomiast większość zwolenników demokratów - 72 procent.


