Dramatyczny apel Gruzji o wsparcie. Potrzebujemy pilnej pomocy, musimy powstrzymać rosyjską inwazję, powstrzymać przemoc. Gruzja jest celem intensywnych bombardowań - powiedziała podczas specjalnej telekonferencji szefowa gruzińskiej dyplomacji Eka Tkeszelaszwili. Według władz w Tbilisi od początku konfliktu zginęło po stronie gruzińskiej 150 osób, w tym 40 cywilów.

Swojej szefowej wtóruje wiceminister spraw zagranicznych. To wojna Federacji Rosyjskiej przeciwko suwerennemu, niepodległemu państwu. Wojna całkowicie rozbójnicza. Toczona jest na dwa fronty. Rosyjskie wojsko atakuje już cywilne cele w Kodorii, bombardują wąwóz kodorski. A przez cały dzień celami lotnictwa były takie miasta jak Choni, Marneuli, Poti, Senaki, Kudajsi i okolice Tbilisi - mówi Grigol Waszadze

Zakończmy ten szaleńczy konflikt - to z kolei słowa prezydenta Gruzji Micheila Saakaszwiliego skierowane do Dmitrija Miedwiediewa. Saakaszwili zwrócił się do rosyjskiego prezydenta o natychmiastowe rozpoczęcie dialogu i negocjacji w sprawie zakończenia walk w Osetii Południowej.

Przez cały dzień trwała pancerna bitwa o Cchinwali. Gruzińskie czołgi zaatakowały stolicę Osetii Południowej. Na przeciw nim ruszyły pancerne oddziały rosyjskie. Doszło do ostrej wymiany ognia. W Gruzji parlament na żądanie prezydenta wprowadził stan wojenny – będzie obowiązywał 15 dni.

Dziennikarz RMF FM Krzysztof Zasada rozmawiał z osetyńskim dziennikarzem, mieszkańcem Cchinwali, który opowiedział, że koło godz. 15 czołgi gruzińskiej armii ruszyły kilkoma drogami w stronę centrum miasta. Doszło do regularnej bitwy z rosyjskimi i osetyńskimi oddziałami.

W południowej części miasta trwały ostre walki. Z sześciu gruzińskich czołgów zniszczyliśmy już trzy. Nasi chłopcy je spalili - mówił Jurij Betejew.

Cchinwali od kilkudziesięciu godzin znajduje się w centrum ciężkich walk. Najpierw ostrzelano je ogniem artyleryjskim, potem doszło do walki ulicznych, teraz jest areną bitew czołgów. Trzy czwarte domów jest praktycznie zniszczonych.

10 zestrzelonych samolotów, 30 zniszczonych czołgów - tak według Gruzji wygląda bilans strat po stronie rosyjskiej. Władze w Tbilisi przyznają, że nie były przygotowane na aż taki konflikt militarny. Nie wykluczają zwrócenia się o międzynarodową pomoc wojskową.

Według Micheila Saakaszwiliego działania armii rosyjskiej przeciwko Gruzji to już regularna wojna na pełną skalę. Celem rosyjskich ataków był w ostatnich godzinach rejon miasta Gori. Rosjanie informowali, że atakują stanowiska gruzińskiej artylerii.

Jedna z bomb spadła na dom mieszkalny. Telewizja Sky News, której ekipa jest w Gori, pokazuje zdjęcia, które wskazują na to, że miasto było celem regularnego nalotu.

Udało nam się skontaktować z mieszkańcem Cchinwali - stolicy Osetii Południowej. Miasto jest prawie doszczętnie zniszczone, w gruzach legło prawie trzy czwarte domów - twierdzi nasz rozmówca. Tak ogromne zniszczenia są dziełem nie tylko gruzińskiej artylerii, ale także rosyjskiego wojska. Obie strony używają bowiem do ostrzału Cchinwali wyrzutni rakietowych Grad. Z tych wyrzutni odpalane są pociski odłamkowo burzące kalibru 122 milimetry. Właśnie po ostrzale z tych wyrzutni, Gruzini wycofali się z miasta - twierdzi Jurij Betejew - osetyński dziennikarz:

Betejew dodał, że w mieście nie ma prądu, wody, ani gazu. Nie działa stacjonarna sieć telefoniczna.

Saakaszwili podpisał dekret o stanie wojennym

Micheil Saakaszwili ogłosił, że podpisał dekret o stanie wojennym z powodu totalnej agresji ze strony Rosji. Gruziński ambasador przy ONZ Irakli Alasania oskarżył Rosję o podważanie międzynarodowe porządku: Rosja otwarcie rzuca wyzwanie społeczności międzynarodowej i stwarza zagrożenie dla ustalonego światowego porządku. Ta rosyjska agresja ma skłonić Gruzję do porzucenia euroatlantyckich aspiracji i poddać nasz kraj i cały region rosyjskiemu wpływowi, a także zniszczyć demokratyczne postępy dokonane przez Gruzję przy międzynarodowej pomocy.

Siły rosyjskie od wczoraj wspierają separatystów z Południowej Osetii walczących z armią Gruzji. Rosyjskie lotnictwo bombarduje militarne i cywilne cele w Gruzji. Rosja twierdzi, że prowadzi operację pokojową - która ma chronić ludność cywilną. Tej pokojowej operacji zaprzeczają jednak wydarzenia. Do Południowej Osetii przybyły kolejne wojskowe oddziały z Rosji. Dywizje powietrzno-desantowe udzielą wsparcia pancernym oddziałom 58 rosyjskiej armii. Ponadto bardzo trudno nazwać wojskową operację - pokojową - kiedy polega na bombardowaniu odległych nawet o setki kilometrów celów cywilnych. Dziennikarzowi RMF FM udało się dodzwonić do szefostwa portu Poti nad Morzem Czarnym, zniszczonego w rosyjskim nalocie: Port nie pracuje, po ataku prace zostały wstrzymane. Jak to wyglądało? Nocą przyleciały samoloty. Zrzuciły na nas trzy bomby. Są zabici i ranni - usłyszeliśmy.

Rosja obciąża Zachód współodpowiedzialnością za starcia o Południową Osetię. Szef rosyjskiej dyplomacji Siergiej Ławrow mówi, że przemocy winni są także ci, którzy zbroją Gruzję. Te słowa to oczywista aluzja do pronatowskiego kursu władz Gruzji i faktu, że gruzińska armia używa zachodniego uzbrojenia, a setki amerykańskich i brytyjskich wojskowych prowadzi w Gruzji szkolenia.

Nic nie wskazuje na szybkie zakończenie wojny. Agencja Reutera zacytowała słowa prezydenta Rosji. Dmitrij Miedwidiew miał powiedzieć podczas rozmowy telefonicznej Georgowi Bushowi, że jedynym rozwiązaniem konfliktu byłoby wycofanie gruzińskich wojsk z Osetii Południowej.

Co na to świat?

Pentagon wydał oświadczenie, że rosyjska reakcja wojskowa na wydarzenia w Gruzji jest nieproporcjonalna. Prezydent Bush wzywa do przerwania działań wojennych i rosyjskich bombardowań w Gruzji. Gruzja to niepodległe państwo i jej integralność terytorialna musi być szanowana. Wzywamy do przerwania przemocy i wycofania wszystkich oddziałów. Do przerwania rosyjskich bombardowań i powrotu obu stron do status quo z szóstego sierpnia - powiedział amerykański przywódca przebywający w Pekinie.

Pod warunkiem, że Rosja zechce w tych mediacjach uczestniczyć, nie tylko formalnie, ale także po to, by rozmowy dały jakiś efekt. Amerykański prezydent wezwał zresztą Moskwę do wsparcia międzynarodowych wysiłków pokojowych.

Jednak negocjacje nie będą proste, co widać po obradach Rady Bezpieczeństwa ONZ. Na dwóch posiedzeniach nie była w stanie wypracować wspólnego stanowiska, ani nawet komunikatu. Przedstawiciele Rosji i Gruzji przerzucali się wzajemnie oskarżeniami prze kilak godzin. Dziś Rada Bezpieczeństwa zbierze się ponownie w Nowym Jorku.

Z kolei Berlin zapowiada, że mediacji w sprawie Gruzji podejmie się Angela Merkel. Kanclerz ma pojechać do Moskwy. To ciekawa inicjatywa, bo Merkel mogłaby odegrać pozytywną rolę. Może rozmawiać z Moskwą twardo, bo ma narzędzia nacisku na Rosję. Posłuchaj relacji naszej korespondentki Katarzyny Szymańskiej-Borginion:

Do Gruzji jako przedstawiciel Unii Europejskiej jedzie szef litewskiej dyplomacji. Do Tibilisi swego przedstawiciela wysyła też prezydent Ukrainy. Jak wygląda aktywność polskiej dyplomacji?

Sikorski apeluje

Szef Polskiej dyplomacji zaapelował do przewodniczącej teraz Unii Europejskiej Francji o pilne zwołanie Rady Europejskiej na szczeblu szefów rządów.Spotkanie Rady Europejskiej powinno zaowocować przynajmniej wydaniem zdecydowanej deklaracji, grożącej sankcjami, jeżeli strony konfliktu nie zaprzestaną działań wojennych. Spotkanie odbędzie się być może już w poniedziałek w Paryżu - poinformował szef szwedzkiej dyplomacji Carl Bildt.

Jednak nieoficjalnie mówi się, że problem z zajęciem jasnego stanowiska wynika stąd, że to Gruzja a nie Rosja rozpoczęła konflikt. Gruzja postawiła NATO i UE w kłopotliwej sytuacji, bo zawsze w deklaracji należy potępić tego, kto wywołał konflikt. A tutaj zrobiła to Gruzja - mówi ekspert od unijnej polityki Antonio Misirolli. Dlatego trudno będzie grozić Rosji, bo ta odpowie, że tylko zareagowała na atak sił gruzińskich. Dlatego Unia prawdopodobnie ograniczy się tylko do wysłania misji dyplomatycznej.

Polska od kilku lat była jednym z największych sojuszników Gruzji. Jak to wygląda obecnie? Sprawdza to dziennikarz RMF FM Konrad Piasecki:

MSZ zarządził dobrowolną ewakuację Polaków z Gruzji

Minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski zarządził dobrowolną ewakuację polskich obywateli z Gruzji. Rządowy samolot TU 154 wyleci po nich najpóźniej w niedzielę rano. Będzie mógł zabrać na pokład 170 osób - poinformował Andrzej Jesionowski z departamentu konsularnego i Polonii MSZ. Zaznaczył, że na całym terytorium Gruzji dochodzi do bombardowań, a także nie wiadomo jakie konsekwencje dla możliwości poruszania się po tym kraju będzie miała decyzja parlamentu o wprowadzeniu stanu wojennego. Umożliwiamy naszym obywatelom dobrowolną ewakuację do Armenii i Turcji - podkreślił szef MSZ. Jak dokładnie będzie wyglądała ewakuacja Polaków? Posłuchaj relacji naszego reportera Konrada Piaseckiego:

Wszyscy chętni do opuszczenia kraju muszą się zgłosić w do polskiej ambasady w Tbilisi; ci, którzy mieszkają w zachodniej Gruzji, czyli na przykład w Batumi mają się stawić na granicy gruzińsko-tureckiej w miejscowości Sarpi.

Decyzja prezydenta Gruzji o próbie odzyskania kontroli nad zbuntowaną prorosyjską Osetią, okazała się strategicznym błędem - mówi dla RMF FM profesor Andrzej Gil z Instytutu Europy Środkowo Wschodniej:

W dodatku - jak wynika z najnowszych doniesień z Gruzji - rebelianci z innej zbuntowanej republiki - Abchazji postanowili wykorzystać sytuację. W rejonie spornego wąwozu Kodori oddziały abchaskie atakują pozycje wojska gruzińskiego.

Gruzińska ofensywa na separatystyczny region Osetię Południową rozpoczęła się w piątek. Stacjonujące tam jako siły pokojowe wojska rosyjskie odbiły część obiektów opanowanych wcześniej przez armię Gruzji.