Greckim strażakom udało się zapanować nad pożarami w pobliżu ruin starożytnej Olimpii na Półwyspie Peloponeskim. Jeszcze wczoraj rozprzestrzeniające się pożary stwarzały bezpośrednie zagrożenie dla zabytków.

Jak podały greckie media, w sobotę pożary zbliżyły się do starożytnych stanowisk w Olimpii, stwarzając bezpośrednie zagrożenie dla nich. Strażakom udało się jednak powstrzymać ogień kilkaset metrów przed antycznymi zabytkami. Uruchomił się także automatyczny system gaśniczy.

W regionie płoną lasy i zarośla. Przedstawiciele lokalnych władz uważają, że odpowiedzialność za zaprószenie ognia ponoszą spekulanci ziemią. Podpalacze chcą zniszczyć naturalnie rosnącą roślinność, by w jej miejsce zasadzić krzewy winorośli i drzewa oliwne.

Jeden z podejrzanych o podpalenia w pobliżu Olimpii został już zatrzymany przez służby. 

W wielu rejonach Grecji, ze względu na suszę, obowiązuje drugi stopień zagrożenia pożarowego.

Od dwóch tygodni Grecja walczy z szalejącymi pożarami, które objęły powierzchnię 50 tysięcy hektarów. Zginęło pięć osób.

Przeprowadzono kilka wielkich operacji ewakuacyjnych, m.in z wyspy Rodos, skąd udało się wyprowadzić 20 tysięcy mieszkańców i turystów.

W piątek do dymisji podał się grecki minister ds. ochrony obywateli Notis Mitarakis, po tym, jak okazało się, że "w środku wojny z pożarami" pojechał na wakacje.

Olimpia była w od około XII wieku p.n.e. ośrodkiem kultu antycznego boga Zeusa. Od VIII wieku p.n.e. stała się miejscem, gdzie odbywały się pierwsze igrzyska olimpijskie. Od 1989 roku stanowisko archeologiczne zostało wpisane na listę światowego dziedzictwa UNESCO.