We Francji nie ustają protesty przeciwko rządowej reformie kodeksu pracy, bijącej w najmłodszych pracowników. Teraz przyłączają się do nich kolejarze, którzy zorganizowali 36-godzinny strajk.

Trudo powiedzieć, czy zaplanowana na wtorek kolejna fala strajków zmusi wreszcie rząd do wycofania się z kontrowersyjnych zapisów. Zdaniem komentatorów, wiele zależy od rozmiarów demonstracji i strajków. Pracę przerwać ma część nauczycieli i pracowników komunikacji miejskiej w największych miastach kraju.

Wiadomo jednak, że kraj nie będzie sparaliżowany – kursować ma bowiem ponad 60 procent pociągów dalekobieżnych i połowa składów paryskiego metra. W związku z tym studenci zapowiadają, że w czwartek zaczną blokować autostrady i dworce kolejowe w różnych częściach kraju.

Przypomnijmy. Protesty trwają ponad 2 tygodnie. Młodzież i solidaryzujący się z nimi związkowcy domagają się, by rząd wycofał się z reformy kodeksu pracy, odbierającej część przywilejów najmłodszym pracownikom. Przez pierwsze dwa lata od zatrudnienia będą oni mogli być zwolnieni bez podania przyczyny.