Turcja zwróciła się do Rosji o wsparcie w kwestii północnej Syrii, gdzie planujemy przeprowadzenie ofensywy wojsk lądowych - przyznał turecki prezydent Recep Tayyip Erdogan.

Poprosiliśmy prezydenta (Władimira) Putina o wsparcie w kwestii podejmowania wspólnych decyzji i - być może - podejmowania wspólnych działań w północnej Syrii - powiedział Erdogan. Dodał, że Turcja w sprawie południowego sąsiada "nie będzie nikogo pytać o zgodę" - podała agencja Reutera.

Turecki przywódca powiedział również, że Ankara jest zdeterminowana by podjąć ofensywę lądową przeciwko zamieszkującym północną Syrię Kurdom; data jej rozpoczęcia nie została ujawniona. Naszym celem pozostaje utworzenie strefy buforowej sięgającej 30 kilometrów w głąb Syrii - przypomniał Erdogan.

Turcja od kilku tygodni prowadzi ataki lotnicze i ostrzały pozycji kurdyjskich na północy Syrii w ramach operacji Pazur-Miecz. Ankara przekonuje, że to odwet za atak terrorystyczny w Stambule, który miał miejsce 13 listopada. Zginęło tam 6 osób, a ponad 80 zostało rannych. Władze oskarżają o atak kurdyjskie organizacje takie jak Partia Pracujących Kurdystanu czy Ludowe Jednostki Samoobrony, choć żadna z nich się do zamachu nie przyznała.

Na północy Syrii działa także opozycja wobec dyktatora Baszara al-Assada, którą wspiera właśnie Ankara. Według tureckich urzędników, rebelianci byli gotowi do ofensywy przeciwko Kurdom już "kilka dni" po eksplozji w Stambule.

Operacja lądowa w Syrii ma być wymierzona w Manbidż, Kobani i Tall Rifat w celu "ustanowienia połączenia" między Turcją a obszarami kontrolowanymi przez protureckich rebeliantów. Potencjalna inwazja niepokoi Moskwę i Waszyngton.Obu tym stronom działania Turcji nie są na rękę - USA obawiają się bowiem, że zaostrzenie konfliktu w regionie podważy działania przeciwko Państwu Islamskiemu, a Rosja, że osłabi to pozycję wspieranego przez nich dyktatora Baszara al-Assada.